poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 15

Rozdział 15
Prawda boli…
Szczerość rani…
Kłamstwo uzależnia…
           

Pierwsze promienie wschodzącego słońca wpadły przez okna do całego domu. Była jakaś 9 : 30 kiedy Charlotte obudziła się wtulona w nagi tors Harrego, owinięta lekką satynową pościelą. Jej włosy, w niesamowitym nieładzie, zasłaniały pół twarzy. Od razu mówiły, że ich właścicielka wyszła dopiero z łóżka po ciężkiej nocy. Harry wciąż jeszcze spał.
            Charlotte przetarła oczy ręką, po czym lekko wspierając się na łokciach , zajęła pozycję siedzącą, zakrywając kołdrą ciało. Harry wykorzystując okazję, przekręcił się na bok, tyłkiem do szatynki. Char delikatnie wstała z łóżka, zbierając z podłogi części swojej garderoby. Dziewczyna, przez chwilę miała w głowie kompletną pustkę, jednak już po chwili uświadomiła sobie co wczoraj zrobiła. Natychmiast wbiegła do łazienki w pokoju Hazzy. Wzięła pierwszy lepszy ręcznik i szybko owinęła nim nagie ciało. Oparłszy się o umywalkę, spojrzała w lustro na swoje podkrążone oczy. W nocy spała może ze dwie lub trzy godziny.
 - Coś ty najlepszego narobiła idiotko? – zapytała patrząc na swoje odbicie w zimnej, szklanej tafli.
            Dziewczyna złapała się za głowę, poczym przez chwilę chodziła w tą i z powrotem zastanawiając się co dalej będzie. Charlotte jak najszybciej ubrała się, we wszystkie znalezione wcześniej rzeczy, po czym jeszcze raz rzuciła okiem na dziewczynę z lustra. Wyglądała okropnie. Przemęczona, oczy podkrążone. Rozmazany makijaż i mało efektowna piżama złożona z za dużych Louisowych szortów, (które lubiła podwijać i nosić jak krótkie spodenki, i tak też zrobiła ) i szarej za dużej Hazzowej koszulki. ( wraz z rozpoczęciem przedstawienia dla Emily, dziewczyna musiała zrezygnować z połowy ciuchów Tomlinsona )
            Wezbrała w niej złość. Dziewczyna była cholernie wściekła na samą siebie. Nie mogła patrzeć na swoje odbicie. Z jej oczu potoczyły się łzy. Oparłszy się o zlew, szybko spuściła głowę. Nie potrafiła zapanować nad swoimi emocjami. Emanowały od niej, wszystkie możliwe negatywne emocje. Złość, smutek, rozżalenie, zawiedzenia, strach. Za dużo tego by wymieniać. Przeniosła wzrok, na żałosną postać po drugiej stronie lustra. Nie mogła tak dalej. Nie wytrzymała.
            Z jej ust wydobył się krzyk wściekłości i nienawiści. Nienawiści do samej siebie. Dziewczyna z całej siły uderzyła pięścią w taflę. Szkło rozleciało się we wszystkie kierunki, a ona sama skuliła się na podłodze, trzymając swoją rękę na kolanach i wydając z siebie jedynie stłumiony wrzask bólu. Jej dłoń natychmiast pokryła się czerwoną cieczą, która bezustannie spływała na podłogę, zostawiając na niej szkarłatne ślady.
            Od razu ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Ona jednak nie była w stanie podejść. Nawet nie myślała o bólu fizycznym. W głowie miała ból psychiczny.
 - Charlotte! Wpuść mnie! – krzyczał Harry zatroskanym głosem. – Wszystko w porządku? Słyszałem tłuczone szkło.
 - Tak, w porządku. – odkrzyknęła z nadzieją, że już pozbyła się chłopaka.
 -Jeżeli jest w porządku, to mnie wpuść.- powiedział pociągając za klamkę.
 - Nie.-dziewczyna delikatnie dotknęła nadgarstka zakrwawionej ręki. Zasyczała z bólu.
 - Charlotte do cholery! Otwórz albo wywarzę drzwi. – uderzył w drzwi.
 - Rób co chcesz! Mam to w dupie! – odwarknęła, kuląc się pod ścianą, jeszcze bardziej.
            Czas płynął wolno. Krew z nadgarstka dziewczyny też jeszcze powolnie zostawiała szkarłatne ślady na jej nogach. Char nienawidziła siebie. Nadal nie potrafiła zrozumieć, dlaczego to zrobiła. Dlaczego zdradziła Louisa i przespała się z Harrym. Tylko to jedno pytanie krążyło w jej głowie. Teraz, nic do niej nie dochodziło. Żadne obrazy i dźwięki z zewnątrz. Była wpatrzona w jeden punkt na ścianie.
            Kiedy tak siedziała, nie zwracając uwagi na wszystko, co dzieje się wokoło, do łazienki wparował Harry.
            Chłopak zobaczył skuloną pod ścianą przyjaciółkę.
 - Charlotte…  - szepnął.
            Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że lustro leżało w kawałeczkach u jego stóp i wokół szatynki, a podłoga była pokryta szkarłatną cieczą. Tej krwi nie było trochę. Jej ilość była przerażająca. Dostrzegł poharataną rękę dziewczyny, oraz jej czerwone nogi po których spływała krew.
 - Cholera Jasna! – podbiegł do dziewczyny. – Co ty najlepszego zrobiłaś?!
 - Harry wyjdź! – krzyknęła odpychając go od siebie.
 - O nie nie, moja droga. Ja stąd nie wyjdę! – wziął ją na ręce. – Nie wierć się!
 - Harry, zostaw mnie! Głuchy jesteś? – darła się, wciąż nie potrafiąc zachować panowania nad swoim ciałem. – Postaw mnie na ziemi i wyjdź stąd!
            Hazza nie zwracając uwagi na jej krzyki, wciąż niósł ją, teraz już po schodach. Dziewczyna nie przestawała wrzeszczeć na Harrego,  budząc sobą zainteresowanie innych domowników. Chłopcy siedzący w salonie, natychmiast z niego wyszli i ruszyli w ślad za loczkiem, do kuchni. Styles usadził Charlotte na krześle.
 - I masz się stąd nie ruszać. – powiedział do niej. Chłopcy stanęli za nią, uniemożliwiając jej ucieczkę. 
            Chłopak wziął z jednej z szafek apteczkę, po czym delikatnie zaczął przemywać jej rękę wodą utlenioną, sprawdzając czy nie zostało w niej szkło. Ona tylko cichutko syczała z bólu. Wiedziała, że z nimi nie wygra.
 - Eh Char… Już wiem, co miał na myśli Louis, mówiąc bym się tobą opiekował. – rzucił Hazz.
 - A mówił coś o tym żebyś mnie przeleciał? – zapytała z wyrzutem Charlotte.
            Zielonooki, przerwał swoją czynność i spojrzał szatynce prosto w oczy pełne łez.
Przełknął ślinę, po czym szybko wrócił do poprzedniego zajęcia. Bez słowa opatrzył rękę dziewczyny, i jak gdyby nigdy nic ruszył bez słowa na górę. Oparła się o stół i zaczęła płakać.
 - To nie było zbyt miłe wiesz? – rzucił Zayn.
 - Wiem. Nie chciałam tego powiedzieć. – schowała twarz w dłoniach.
 - Ale jednak powiedziałaś. – powiedział mulat i wziął dziewczynę na ręce. – Robimy tak. Chłopaki, idziecie zobaczyć co z Harrym i zobaczyć w jakim stanie jest łazienka i ją posprzątajcie, a ja pomogę Char się ogarnąć.
 - Przecież mogę iść sama. – przerwała mu.
- Siedź i nie marudź. – chłopak zaniósł ją do łazienki i usadził w wannie.
 - Mam się przy tobie kąpać? – zadrwiła.
 - Nie kąpać, po prostu cię obmyję z tej krwi. Zostaniesz w ubraniach, jaki problem. Później Ci jakieś przyniosę. – zaczął powoli odkręcać wodę, delikatnie ustawiać poziom jej ciepła. – Macie szczęście, że Emily i Niall pojechali do szpitala na kontrolne badania, bo jakby ona to wszystko widziała i słyszała, to byłby nasz koniec.

            Louis całą noc, nie mógł się dodzwonić do Char. Do Harrego tym bardziej. Kiedy obydwoje nie odbierali, postanowił znaleźć kogoś kto zajmie się jego siostrą, a on złoży małą wizytę w Londynie i wyjaśni swojej dziewczynie kim jest Diana, i że nic dla niego nie znaczy.
            Chłopak siedział właśnie na lotnisku. Przeszedł przez odprawę i czekał na swój samolot. Ostatni raz postanowił zadzwonić do Harrego. Może przynajmniej teraz odbierze. Loui czekał kilka sygnałów, aż w końcu usłyszał oschły ton Hazzy.
 - Halo?
 - Cześć Hazz, co tam? Dzwoniłem wcześniej, ale nie odbieraliście z Char…. – zaczął, ale nie było mu dane skończyć.
 - To trzeba było nie włóczyć się z pannami i nie dawać im swojej komórki, tylko siedzieć na dupie tutaj, albo przywieść siostrę do Londynu. Wtedy na pewno Charlotte by odebrała. A teraz jakoś tak wyszło, że kawałki jej telefonu wyrzuciliśmy do śmietnika. – burknął Harry.
 - Co się stało? – zapytał.
 - Po rozmowie z twoją panną, rzuciła telefonem o ścianę.
 - Ona nie jest moją panną. To tylko dawna znajoma. Leżała pijana na środku jezdni więc wziąłem ją do siebie. Jak gadałem Char, to przyszła koleżanka do Felicity i poszedłem otworzyć drzwi, a Diana wzięła mój telefon i zaczęła gadać głupoty. Hazz wiesz, że nie zrobiłbym tego dziewczynie którą kocham. – Louis oparł głowę o ścianę.
  - Taaa. – odpowiedział obojętnie.
 - O co ci chodzi Styles? – zapytał niebieskooki lekko zirytowany.
 - Przespałem się z twoją dziewczyną. – wypalił.
            Rozum Louisa się zatrzymał. Czas przestał płynąć. Wszystko co było wokół wyparowało. Tomlinson zaczął powoli trawić słowa przyjaciela. Chłopak zacisnął pięść.
 - Co zrobiłeś? – zapytał z udawanym spokojem.
 - Przespałem się z Charlotte. – powtórzył kładąc nacisk na każde słowo.
 - Powiedz mi, że żartujesz… - wycedził Tomlinson.
 - Nie będę kłamał… - rzucił Styles.
 - Zabiję Cię. – Louis rozłączył się poczym wstał i kopnął w swoją walizkę.


            Charlotte siedziała na pralce owinięta ciepłym szlafrokiem, przyglądając się jak Zayn szoruje wannę z czerwonych śladów i kropek.
 - Jesteś kochany, wiesz Zayn? – uśmiechnęła się lekko.
 - Wiem. – odpowiedział skromnie. – Chari, chciałbym wiedzieć…. Powiesz Louisowi? O tej nocy z Harry.
 - Raczej będę musiała. – spuściła głowę. – Nie mogę tego przed nim ukrywać. Zresztą wiesz, sam nie jest święty. Imprezuje przecież teraz ze swoją dziewczyną.
 - Ta co przejęła jego telefon? - podniósł się na chwilę po czym znowu wrócił do szorowania wanny.
 - Tak, właśnie ta. – rzuciła smutno Char.
 - A skąd ta pewność że to jego dziewczyna? Może Hazz ma rację z tym, że to tylko głupi dowcip siostry Lou? – drążył temat.
 - Nie wiem, w każdym bądź razie bardzo mnie to zraniło, ale pomimo tego i tak nie mogę sobie darować nocy z Harrym. – zaśmiała się gorzko. – Nie mogę uwierzyć że zdradziłam Louisa. On mi tego nie wybaczy.
 - Wybaczy wybaczy. – uśmiechnął się Zayn. – Kocha cię, więc wybaczy. On zawsze wybacza. Prędzej czy później wszystko wróci do normy.
 - A jak nie? Może lepiej mu nie mówić… - zaczęła.
 - O nie, nie, nie. – zaprotestował mulat. – Nie możesz go okłamywać. Louis na to nie zasłużył. Musisz mu powiedzieć, wybaczy ci na pewno. Wiem, że się boisz, ale nie powiedzenie mu jest akurat chyba najgorszym wyjściem z sytuacji, wiesz?
- Wiem, ale ja chyba nie dam rady. – schowała twarz w dłoniach.
            Zayn rzucił gąbkę do wanny, wytarł ręce o ścierkę i przytulił Charlotte. Wiedział że właśnie tego potrzebowała. Przecież właśnie od tego tu był, prawda? Był przyjacielem, a przyjaciel nie zostawia drugiego w potrzebie, tylko jest z nim na dobre i na złe.
 - Powiedz mi tak szczerze. – zaczął Zayn, wciąż tuląc do siebie Char. – Żałujesz tego? – dziewczyna pokiwała głową. – Kochasz Louisa najmocniej na świecie? – znowu pokiwała. – Nie dasz rady bez Louisa żyć? – potwierdziła. – Kochana, powiedz to Louiemu i na pewno ci wybaczy. On powiedział to samo kiedy wczoraj z nim gadałem. – uśmiechnął się lekko.  – A poza tym, przecież żałujesz tego co zrobiłaś, działałaś pod impulsem, nie zdawałaś sobie do końca sprawy co robisz. Sama zresztą powiedziałaś, że to brakowało ci Lou i pragnęłaś, chociaż przez chwilę poczuć się jak kiedyś. Zresztą i tak z Louisem było lepiej, tak?
            Charlotte odsunęła się od mulata i spojrzała w jego czekoladowe oczy. Lekko się zaśmiała, ale nie był to śmiech radości. Raczej rozczarowania i goryczy. Rozczarowania samą sobą.
 - Ja i Louis… jeszcze tego nie robiliśmy. – Zayn wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.


Louis właśnie wchodził na podwórze ich rezydencji. Był wściekły. Mógłby teraz spalić wszystko co ma za sobą. Ciągną swoją walizkę, która uległa lekkiemu sfatygowaniu, kiedy chłopak wyrzucił na nią swoją agresję. Był zdeterminowany. Chciał naprawdę zabić Harrego za to co zrobił. Zadzwonił dzwonkiem do drzwi i czekał. Wrota otworzył Niall.
 - Hej Lou… - zaczął zdziwiony.
 - Gdzie on jest? – zapytał wściekły wchodząc, a właściwie wpychając się do środka.
            Chłopak obszedł cały parter, ale nie znalazł tego kogo szukał. Byli wszyscy, Zayn, Liam, Emily i Niall, ale Harrego i Charlotte nie było.
            Rzucił się w kierunku schodów. Nie panował nad sobą. Najważniejsze było dla niego teraz znaleźć i dokopać Harremu. Natychmiast znalazł się pod pokojem loczka. Nie czekając chwili wszedł do środka. Styles siedział na łóżku. Jak tylko zauważył Louisa, od razu się podniósł.
 - Jak mogłeś mi to zrobić? – krzyczał Louis. Podszedł do przyjaciela i zaczął szarpać nim za bluzkę. Uderzył go z prawej pięści w twarz, 2 czy 3 razy. Z nosa zielonookiego zaczęła sączyć się krew.   – JAK MOGŁEŚ!?
 - Louis ja… - zaczął.
 - CO TY? CO TY? – przerwał mu. – Zostawiłem ci pod opieką cały mój świat, a ty tak po prostu się z nią przespałeś! Miałeś jej pilnować i troszczyć się a nie od razu mi ją zabierać!
 - Louis przestań! – krzyknął damski głos zza jego pleców.
            Louis jak na zawołanie się odwrócił. Za nim, w drzwiach stała Charlotte. Była ubrana w jego dresy i czarny t-shirt. Rękę miała zabandażowaną, a oczy podkrążone i czerwone od płaczu. Wyglądała naprawdę źle. Wszystko co Louis czuł w tej chwili minęło. Jego serce ogarnęło poczucie winy. To była jego wina. To przez niego dziewczyna tak wyglądała. Zapragnął ją teraz przytulić. Zostawił Harrego i podszedł o krok do dziewczyny.
 - To moja wina. Nie Harrego. – powiedziała i spuściła głowę. Musiała to zrobić, inaczej Louis poznałby się że kłamała. – To ja go uwiodłam. Chciałam się zemścić, za tą dziewczynę z Doncaster. Nie mogłam tego znieść. Nie potrafiłam odpuścić. On protestował, ale w końcu mi uległ.
            Louis stał osłupiały. Na korytarzu zgromadzili się wszyscy. Wpatrzeni byli w Louisa który ja idiota stał i się nie ruszał. Układał sobie to w myślach.
 - Przepraszam Louis. Jeżeli chcesz mnie uderzyć, proszę bardzo. – ciągnęła dalej. – To była tylko i wyłącznie moja wina.
 - Charlotte… - Harry próbował się wtrącić.
 - Diana, to tylko znajoma, której pomogłem gdy była pijana. Nigdy nie pomyślałbym o zdradzeniu Cię. – powiedział smutno Louis. – Jak mogłaś pomyśleć, że chcę cię uderzyć? Nie potrafiłbym tego zrobić. Nie mogę uwierzyć że to zrobiliście. Czym sobie na to zasłużyłem.
 - Co się tu do cholery dzieje? – wydarła się Emily.
 - Co się dzieje? – powtórzył Louis. – Powiem Ci…
 - Louis nie! – protestował Liam.
 - A co zamierzacie dalej ją okłamywać? – wydarł się Louis. W tym czasie, Niall i Zayn pomagali Harremu zatamować krwawienie. – Nie widzisz na co nam wyszło to przedstawienie?
 - Louis mów! – niecierpliwiła się Emily.
 - Nigdy przenigdy nie chodziłaś z Niallem. – zaczął Lou. – Raz po pijaku się z nim całowałaś, przyłapała was Charlotte, moja dziewczyna, a później Harry, twój chłopak to zobaczył i wybiegł z domu. Ty wpadłaś pod samochód i doznałaś amnezji. Ubzdurałaś sobie, że chodzisz z Niallem, a Harry z twoją najlepszą przyjaciółką. Lekarz zabronił nam powiedzieć ci prawdę i musieliśmy udawać, że wszystko jest tak jak myślisz. Najgorszy jest jednak fakt, że kiedy musiałem wyjechać opiekować się siostrą, nastąpiło pewne nieporozumienie, i twoja najlepsza przyjaciółka, a zarazem moja dziewczyna, przespała się z twoim prawdziwym chłopakiem Harrym. Dziękuję za uwagę.  Do widzenia. – powiedział sarkastycznie.
            Louis wyminął Charlotte i zmierzył do wyjścia.  Wszyscy wbili wzrok w Emily, która wciąż jeszcze trawiła słowa Louisa. Jej zdenerwowanie na twarzy mówiło wszystko. Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia i zamknęła się na strychu.
 - Dlaczego go okłamałaś? – zapytał Harry.

 - Bo nie mogłam pozwolić, żeby zrobił ci coś gorszego niż to. – odparła Charlotte, poczym odwróciła się i wyszła z pokoju Hazzy…
______________________________________________
Hej Gwiazdki moje <3 Wreszcie jest coś nowego , tak wiem :) Pewnie myśleliście, że dodam imagina. Tak miało być, ale jednak łatwiej mi było napisać rozdział niż imagina, dlatego też jest piętnastka :) Słuchajcie :) no więc TAM NA GÓRZE, POJAWIŁA SIĘ NOWA ZAKŁADKA :D " WASZE POMYSŁY" Tam piszcie pomysły na imaginy, bo mi chwilowo brakuje swoich pomysłów :( Kochani moi, Święta się zbliżają i urodziny Louisa :) Wszystko tak szybko :) czasu brak, nauki sporo :( cóż, wiecie jak to jest, poprawianie ocen ( czas w końcu zacząć xD), przygotowania do świąt i u mnie jeszcze Jasełka :)  Nie mogę się doczekać świąt i sylwestra :) Macie już jakieś plany? :) ja jeszcze nie mam, ale myślę że już niedługo :) 
      Słuchajcie, nie będę już robiła szantażów, bo widzę że to nic nie daje, bo raz, będę miała 12, a za drugim 1,2. Kochani, komentujcie bo jak nie będę miała komentarzy to nie będę wiedziała ile osób czyta, a jak nie będę tego wiedziała, to mogę skończyć bloga, bo jaki jest sens pisania sama dla siebie?Chce przeczytać co sądzicie o rozdziale, jak myślicie co stanie się dalej. To dla mnie wiele znaczy. ( Dla Elizy też :>)
 P.S. Chciałam się wam pochwalić że wygrałam sobie nagrodę, w konkursie literackim :3 

Jeszcze chciałam pochwalić determinację Oliwii :D

zaczęło się od tego : 









a skończyło na tym xD


Słoneczko kochane, NIE RÓB TEGO WIĘCEJ XD
Kocham Was <33
~Alice :* 

5 komentarzy:

  1. Hehe oj tam nie mogłam sie doczekać imagina to dodałam komantarze!! A i świetny rozdział..troche mojej pomocy było! :D ale to ty jesteś autorką i super to napisałaś!!!! :* Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdzial , gdyż te wszystkie które przeczytałam są świetne :) / Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ZAWSZE rozdział genialny <33333
    Iwka :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział <3 czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, widzę że chcesz skomentować ;D Niezmiernie nas to cieszy. Mamy jednak do ciebie małą prośbę. Podpiszcie się ludzie! Nawet nie wiemy komu mamy dziękować za wszystkie słowa : >