poniedziałek, 15 września 2014


Rozdział 18
Directioners nigdy nie zawodzą… 

Charlotte właśnie siedziała na łóżku. Strasznie się nudziła. Pewnie skorzystała by z telefonu… gdyby tylko go miała. Dziewczyna głośno westchnęła po czym sięgnęła po laptopa. Uruchomiła go po czym czekała na ekran logowania. W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi.  Dziewczyna krzyknęła „ Proszę”, a chwilę później w pokoju zjawił się Zayn.
 - Ohh w końcu wróciłeś. – dziewczyna podniosła na niego wzrok. – Trochę Ci to zajęło.
 - Masz tu te swoje maszynki do golenia. Następnym razem sama sobie pójdziesz kupić.  – mulat położył zakupy na jej łóżku.
 - Czemu? Co się stało? – Char popatrzyła na niego zdziwiona.
 - Wszedłem do sklepu i podszedłem do półki z artykułami dla kobiet. Wszyscy w sklepie się na mnie gapili. Później jak już olałem ich spojrzenia, to szukałem tych cholernych maszynek. Spędziłem jakieś  20 minut, na czytaniu tych wszystkich etykietek i przechodzeniu od półki do półki. Wiesz co jest najlepsze? Nie znalazłem żadnych. Skończyło się na tym, że kucając, przy jednej z półek straciłem równowagę i wylądowałem na tyłku, przeklinając pod nosem. Złapałem się za głowę i próbowałem jakoś poskładać myśli i nastawić się na dalsze poszukiwania. Ludzie gapili się na mnie jeszcze dziwniej i szeptali między sobą, że pewnie jestem pijany. W końcu zjawiła się koło mnie kobieta. Wyglądała bardzo przyjaźnie, uśmiechnęła się i zapytała czy wszystko okej. Ja zrezygnowany odpowiedziałem jej, że szukam golarek dla przyjaciółki, ona tylko pokiwała głową i wyciągnęła rękę do półki centralnie przed moją twarzą i podała mi to opakowanie tych walonych maszynek. Myślałem że się załamię. – Zayn popatrzył na Char całkiem poważnie. Ona ledwo powstrzymała śmiech. Długo nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem. – Charlotte to nie jest zabawne!
 - Uwierz mi, jest! – dziewczyna tarzała się ze śmiechu.  – W każdym bądź razie dziękuję Zayn. To kiedy idziemy na fajkę?  - Char pomachała mu paczką.
  - Hmmm, jest jakaś 19, więc uznajmy że za godzinę, okej? Ja pójdę się wykąpać i ogarnąć i o 20 przyjdę do Ciebie i pójdziemy do mnie na balkon. Pasuję? – zapytał.
 - Okej.  – odparła wpisując hasło do komputera.
- Ymm Chari… Jak się czujesz? – Zayn cofnął się od drzwi w ostatnim momencie.
- Szczerze to tak samo jak i wcześniej. – uśmiechnęła się gorzko.
 - No to kiepsko, później pogadamy.– skwitował mulat. – Przyjdę o 20.
 - No ok. Miłej kąpieli. – rzuciła kiedy wychodził. Chłopak w odpowiedzi posłał jej uśmiech, poczym wyszedł z pomieszczenia.
Chari wróciła wzrokiem do ekranu laptopa. Jej oczom ukazało się jej zdjęcie wraz z Emily oraz całą zwariowaną piątką. Uśmiechnęła się, poczym otworzyła przeglądarkę. Szybko  otworzyła w kartach Facebooka, Twittera oraz jakąś stronę plotkarską. Kiedy weszła na twittera zobaczyła że jej skrzynka oraz interakcje są pełne. Charlotte była w szoku, gdyż na facebooku było to samo. Wszędzie dziesiątki, setki a nawet tysiące powiadomień i wiadomości. Dziewczyna otworzyła interakcje oraz wiadomości na fejsie. Sama nie wiedziała czego ma się spodziewać. Zanim jednak zobaczyła te wszystkie powiadomienia, przeskoczyła na stronę plotkarską. To co zobaczyła jako temat dnia, ją zaszokowało.

„ Koniec związków Harry’ego Styles’a i Louis’a Tomlinson’a? Czy właśnie to oznaczają dowody zdrady?”

Dziś rano do naszej redakcji dotarły zdjęcia od anonimowego informatora. Początkowo, nie mogliśmy rozszyfrować ilustracji, jednak kiedy przyjrzeliśmy się bliżej wszyscy zamarliśmy. Zdjęcia, które możecie zobaczyć poniżej, przedstawiają namiętną scenę pomiędzy jednym z wokalistów słynnego zespołu One Direction, Harry’m Styles’em  oraz dziewczyną Louis’a Tomlinson’a, (również z 1D) Charlotte Craven. Nie wierzyliśmy własnym oczom i na początku zastanawialiśmy się czy to nie jest fotomontaż, jednak nasi graficy szybko wykluczyli tą opcję. Ponadto ustaliliśmy, iż zdjęcie pochodzi z wczoraj (tj. 09.10.). Dowiedzieliśmy się również, że właśnie wczoraj Tomlinson przebywał w swoim rodzinnym mieście Doncaster. Wrócił dopiero dzisiaj. Około godziny 14 był on widziany, kiedy wchodził i meldował się w hotelu Dukes. To świadczy, iż Louis został już poinformowany o zaistniałym incydencie. Około 2 godziny później, w hotelu pojawił się Styles. Chłopak zrobił awanturę recepcjonistom wzbudzając sobą zainteresowanie wszystkich wkoło. Nie wiemy jak was, ale naszą redakcję ta sprawa bardzo mocno intryguję. Teraz pozostaję tylko kilka pytań. Co powie na to Emily Cloudy, dziewczyna Harry’ego? Jak czuje się Louis? Co dalej ze związkami obojga wokalistów? Sami już nie wiemy w co wierzyć, ale znacie to powiedzenie? „Każda plotka, zawiera w sobie cząstkę prawdy”

           Charlotte zamarła. Zdenerwowanie ogarnęło całe jej ciało. Dziewczyna właśnie zdała sobie sprawę, czym zawalona była jej skrzynka.  Szatynka spojrzała na zdjęcie, po czym na otwarte karty. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, poczym kliknęła na kartę z twitterem. Patrząc na to wszystko dziewczyna zakryła usta dłonią. Jej oczy się zaszkliły. Groźby? Wyzwiska? Próby zastraszenia? Pokazy nienawiści? To wszystko było mało powiedziane. To co tam było, przerastało wszystkie granice etyki i zdrowego rozsądku. Dziewczyna przez kilka minut czytała tweety directionerek skierowanych do niej. Te wszystkie raniące słowa, które były jak igiełki wbijające się w serce Char. Wcześniej dostała od tych dziewczyn tyle ciepła i wsparcia, a teraz? Jedyne co tam widziała to nienawiść bijąca od nich. Charlotte nie wytrzymała. Zamknęła laptopa, kuląc się na łóżku. Dziewczyna łkała, a łzy nie przestawały płynąć. Zamglony wzrok padł na opakowanie golarek kupionych przez Zayna. Golarek, w których były nowe, świeże żyletki…

Louis leżał na łóżku gapiąc się w sufit. Krążył myślami wokół Charlotte i całej tej sprawy. Kochał ją. Chciał jej. Potrzebował jej, jak nikogo innego. Co z tego skoro, zamiast siedzieć z nią, on siedział w jakimś hotelu kiedy ona siedzi w domu razem z przyjaciółmi. Chłopak usłyszał pukanie do drzwi. Lou podniósł sie z materaca i ruszył do drzwi i szybkim ruchem ręki je otworzył. Tuż za nimi stał kruczowłosy chłopak z brązowymi włosami. Ubrany w zwykły t-shirt i dżinsy, całkowicie inaczej niż wcześnie. W ręce trzymał największą butelkę wódki jaką gdziekolwiek mógł dostać. Damien pomachał butelką.
 - Widzę, że masz co mieć powinieneś. – zaśmiał się gorzko Louis.
 - Jak mógłbym o tym zapomnieć.- powiedział z lekkim uśmiechem.
 - Zapraszam. – Louis otworzył drzwi szerzej.
 - Dziękuję. – Damien wszedł do środka. – Ma pan kieliszki?
 - Nie bardzo. – Louis głośno wypuścił powietrze z płuc. – I nie mów mi na „Pan”. Louis jestem.
 - No dobrze. Ja Damien, ale to już chyba wiesz.- uścisnął mu dłoń. – Pójdę do kuchni po kieliszki i zaraz wracam.

Charlotte siedziała na łóżku. Wciąż płakała. Trzymała żyletkę przy nadgarstku. Nie była pewna czy powinna to robić. To znaczy wiadomo, że nie powinna, ale nie wiedziała czy jeśli to zrobi to czy którekolwiek z jej przyjaciół mogłoby to zobaczyć. Dni są gorącę, więc nie mogłaby gotować się w długim rękawie. To na pewno zwróci uwagę jej przyjaciół. Nie mogła dopuścić do tego, by ktoś się dowiedział. Bała się ich reakcji. Nie chciała ich martwić. Każdy z nich miał multum swoich problemów, a ona nie miała prawa dokładać im swoich problemów.
Żyletka delikatnie dotknęła jej skóry. Dziewczyna zaczęła kreślić nią linię, na wysokości nadgarstka. Łzy płynęły z oczu, ale ona nie przestawała. Za jedną kreską, pojawiały się kolejne.

Zayn właśnie wyszedł ze swojego pokoju. Wykąpany, zmierzał po Chari. Martwił się o nią. Widział, że zdolna jest do wielu rzeczy. Pokazała to, rozbijając lustro. Wiedział, że i ona i Louis nie radzą sobie bez siebie, ale tak naprawdę nic nie mógł zrobić. I jedno i drugie było uparte jak cholera. Chłopak stanął pod drzwiami Char. Usłyszał ciche łkanie. Postanowił nie pukać. Wszedł do środka, a to co zobaczył w środku spowodowało, że jego serce przyśpieszyło. Char siedziała na łóżku, z żyletką w dłoni. Z jej nadgarstka stróżkami sączyła się krew. Zayn natychmiast podbiegł do niej i wyrwał żyletkę z jej ręki, rzucając ją na ziemie.
- Chari cholera jasna! Co ty zrobiłaś!? – chłopak wziął ją na ręce i natychmiast zaniósł do łazienki.
- Przepraszam Zayn… Nie mogłam inaczej… - Chari mówiła cicho i nie pewnie.
  Mulat postawił ją przy umywalce w łazience. Sam natomiast pobiegł na dół, do kuchni po apteczkę. Kiedy wrócił, Char siedziała na wannie tamując krew chusteczką.  Chłopak ukląkł przy niej i natychmiast zaczął opatrywać rany. Ona nadal płakała. Jej serce krwawiło, tak samo jak rany na nadgarstku, a może nawet gorzej. Dla Zayna, widok płaczącej przyjaciółki, był równie krzywdzący. Obydwoje milczeli. Żadne nie miało odwagi, by się odezwać. Żadne z nich, nie chciało poruszać drażliwych tematów, a właśnie do nich sprowadziłaby się rozmowa.
Po Kiku minutach, Zayn skończył wiązać wokół jej nadgarstka bandaż. Chłopak spojrzał na nią, poczym bez słowa przytulił. Charlotte wtuliła się w niego bardzo mocno. Char, w końcu poczuła się bezpieczna w ramionach Zayna. Co prawda, to nie to samo co ramiona Louis’a, ale jej wystarczało. Nie liczyła czasu, ale tuliła się do przyjaciela przez co najmniej kilka minut. Jej oczy napuchnięte od łez, powoli wracały do poprzedniego stanu. Zayn popatrzył w nie.
 - To co? Idziemy zapalić? Mamy do pogadania…. – Jego brązowe tęczówki, nie spuszczały wzroku z Char.
 

Louis siedział razem z Damien’em i wypijał kolejny kieliszek wódki. Siedział z nim już dłuższy czas i zdążyli „trochę” wypić.
 - Czyli powiadasz, że dziewczyna wrabia Cię w dziecko i każe płacić alimenty, mimo że puściła się z innym?-  Louis polał sobie i brunetowi.
 - Tsaaa, najgorsze jest to, że nie mam kasy nawet na własne mieszkanie i muszę mieszkać z kumplem, ale ona jeszcze alimentów chce. – Damien zaśmiał się gorzko.
- No to ciekawie masz stary.
 - Tak bardzo. U Ciebie też nienajlepiej. Musisz strasznie cierpieć. – Brunet popatrzył na niego szybko.
- Uwierz mi, cierpię. Jak cholera. – Lou zaśmiał się gorzko. – Ale wiesz co jest w tym wszystkim zdecydowanie najgorsze? Że pomimo tego wszystkiego… Ja nie wyobrażam sobie żyć bez niej. Bez jej pięknego uśmiechu, radosnego śmiechu, cudownego spojrzenia.
 - Więc czemu o nią nie walczysz w tej chwili? – Damien zapytał zainteresowany.
 - Bo moja cholerna duma mi na to nie pozwala. – Louis spuścił wzrok.
_______________________________________________________
Hej kochani. Dawno się nie odzywałam. Rozdział miał być w sumie wczoraj, aczkolwiek internet zawodził więc wstawiam dzisiaj. Przepraszam, za tą długą przerwę. Następny rozdział w niedziele za tydzień :) Kocham Was, Alice

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 17

Rozdział 17

"Przecież wiem, że ją kochasz".... Czemu więc mieszka w hotelu?

Lou zatrzasną bagażnik swojego czarnego Astona Martina zaparkowanego pod hotelem, oraz postawił na ziemi swoją gigantyczną walizkę. Wciąż jeszcze nie otrząsnął się, po rozmowie z Char. Cholernie chciał, żeby to wszystko okazało się tylko koszmarem sennym. Niestety to była rzeczywistość. Chłopak upewnił się czy aby na pewno zamknął pojazd, poczym chwytając walizkę, ruszył ku wejściu do hotelu.
 - Dzień Dobry. – przywitał się Louis opierając się o blat biurka recepcjonistów.
 - Witamy Panie Tomlinson. W czym mogę pomóc? – zapytał wysoki, brązowooki chłopak, z dłuższymi czarnymi włosami, zaczesanymi do góry. Był ubrany w granatową marynarkę i białą koszulę. Uśmiechał się serdecznie.
 - Chciałbym wynająć pokój, na kilka nocy. – zaczął. – Nie jestem pewny na ile.
 - No dobrze rozumiem. Apartament czy zwykły pokój? – obdarzył Louisa serdecznym spojrzeniem. Był taki przyjazny. Chyba lubił tą pracę.
 - Pokój … Chociaż w sumie… Co mi szkodzi? I tak wszystko mi jedno.  – westchnął. – Poproszę apartament .
 - Czy coś się stało? – chłopak uniósł brew w zaciekawieniu.
 - Ehh długo by opowiadać. Chyba, że masz po pracy czas i wpadniesz do mojego pokoju z butelką wódki. – zaśmiał się gorzko niebieskooki.
Brunet uśmiechnął się w odpowiedzi. Louis spojrzał na identyfikator przypięty do marynarki. Chłopak nazywał się Damien.
 - Poproszę o dowód. – rzucił brązowooki wpisując coś do bazy komputera hotelowego.
Louis posłusznie wyciągnął dowód z portfela i podał go pracownikowi.

Harry cicho otworzył drzwi i niesłyszalnie przekroczył próg domu. Ściągnął buty,
poczym zaczął ściągać kurtkę. Jego głowa wciąż była zajęta rozmyślaniem o Char. Chłopak nadal nie wiedział, co czuje. Kochał Emily, ale Charlotte też nie była mu obojętna. Dlatego też, zależało mu na jej szczęściu. Był przekonany, że wie co musi zrobić.
Hazza dzwonił do Lou, ponad 30 razy. Ten ani razu nie odebrał. W ten sposób, Harry nie miał pojęcia gdzie miał go szukać. Co, nie powiem, ale strasznie utrudniało mu zadanie. Powoli wszedł do salonu słysząc jak Liam i Niall rozmawiają w kuchni. Z ich konwersacji Hazz wyłapał imie Louis… Natychmiast stanął za ścianą i nasłuchiwał.
 - Więc nie dodzwoniłeś się do niego. – rzucił Niall.
 - No nie, raczej teraz woli zostać sam, ale boję się, że zrobi coś głupiego. – Liam, masował palcami pulsujące skronie. – Wiesz, jak bardzo on ją kocha.
- No wiem. – potwierdził Niall.
W pokoju rozbrzmiał, sygnał telefonu Liama. Chłopak odebrał właśnie smsa. Szybko odebrał wiadomość i spojrzał na Niall’a.
 - To od Danielle. – rzucił powracając wzrokiem do tekstu. – Napisała, że na jednej z stron Directioners znalazła informacje, że Louis’a widziano wchodzącego z walizką do hotelu Dukes.
 - Myślisz, że właśnie tam się zatrzymał? – zapytał Niall.
 - Tak sądzę. W sumie, gdzie indziej miałby pójść. A poza tym myślę, że nie wchodziłby tam tylko na chwile, przecież to nie miałoby sensu. – odparł. – Myślę, że właśnie tam jest Lou.
Ich rozmowę, przerwał huk zamykanych drzwi. Chłopcy spojrzeli po sobie. Nie wiedząc co się dzieje, Liam wyjrzał przez okno. Oparł się o blat i spuścił głowę.
 - Harry….. – powiedział odwracając się do zdezorientowanego blondasa.

       Charlotte, właśnie wyszła z wanny po długiej relaksującej kąpieli. Owinęła swoje ciało ręcznikiem, poczym jeszcze raz spojrzała na poharataną dłoń. Dziewczyna delikatnie dotknęła rany, jednak natychmiast tego pożałowała, sycząc z bólu. Zza okna usłyszała warkot silnika. Stanęła przy oknie odsuwając lekko roletę, poczym patrzyła jak auto Harrego z nim samym wyjeżdża z garażu. Charlotte poczuła dziwny niepokój. Była zła na Harry’ego za tą noc, ale co jak co, ona nie zrobiła nic, żeby go powstrzymać przez co wina była też w dużej mierze jej. Sama nie wiedziała już co robić. Odeszła od okna, poczym ubrała się w swoją piżamę. Wyszła z łazienki podążając do swojego pokoju. Na korytarzu spotkała Zayna.
 - Hej Zayn, kiedy będziesz szedł na fajkę? – zapytała szeptem.
 - Kochana, właśnie jadę do sklepu po nową paczkę, bo tamta się skończyła. – zaśmiał się. – Kupić i tobie?
 - Tsaaa. Myślę, że to dobry pomysł. Przynajmniej nie będę na tobie żerować. – uśmiechnęła się.  – Zayn, mógłbyś jeszcze kupić mi maszynki do golenia?
 - Serio? Mam ci kupować takie babskie gadżety? – mulat uniósł brew wysoko.
 - Ojj no weź, proszę Cię! – uśmiechnęła się serdecznie.
- A jak kupie złe? – brunet westchnął.
- Wątpie. – dziewczyna ruszyła do swojego pokoju. – Dziękuje Zayn.

Louis siedział na łóżku, trzymając w dłoniach swój telefon. Właśnie skończył rozmowę z siostrą, która przebywała teraz u babci. Lou rzucił telefon na łóżko, poczym złapał się za głowę. Cholernie chciał być teraz ze swoimi przyjaciółmi. Ze swoją dziewczyną. Ale… czy ona wciąż była jego dziewczyną? To była jedyna myśl w głowie Loui’ego. Teraz, wszystko było inaczej. Znowu. Najpierw sytuacja z Emily, teraz to. Może po prostu świat nie chce, żeby byli razem?

Harry przekroczył próg hotelu Dukes i stanął przy recepcji. Damien odwrócił się do niego i popatrzył zdziwiony na podenerwowanego i lekko poobijanego Styles’a.
 - Witam Panie Styles. W czym mogę pomóc? – zapytał badawczo.
 - Dzisiaj był tu Louis Tomlinson. Mógłby mi Pan powiedzieć w którym pokoju się zameldował? – zapytał stukając palcami o blat.
 -  Pan wybaczy, aczkolwiek nie jestem upoważniony do udzielania takiej informacji. Ymm, są Panowie razem w zespole myślę, że powinniście wiedzieć o sobie tak rzeczy ja miejsce pobytu…. – zaczął brunet.
 - Czy mógłbyś nie mówić mi, co powinienem a czego nie? Jestem jego przyjacielem do cholery i chce wiedzieć w którym pokoju mieszka! – Harry przestawał nad sobą panować.
 - Nalegam, żeby Pan w tym momencie opuścił nasz hotel. – rzucił poważnie.
 - A ja nalegam, żeby Pan powiedział w którym pokoju jest mój przyjaciel! – Harry krzyczał, zwracając na siebie uwagę wszystkich wkoło.
 - Proszę natychmiast wyjść inaczej wezwę ochronę! – chłopak przyłożył telefon do ucha.
 - Słuchaj mnie uważnie ty popieprzony eleganciku! Natychmiast rusz swój spięty tyłek ubrany w  trochę przyciasne spodnie i  daj mi numer pokoju w którym mieszka mój przyjaciel bo inaczej……
 - Harry co ty do cholery robisz? – zapytał Louis schodząc ze schodów.
  - Panie Tomlinson, przepraszamy za zamieszanie i hałas. Pewnie zakłóciliśmy pański spokój. My i nasz hotel wynagrodzimy to Panu i innym klientom. – Damien zaczął przepraszać Louisa.
 - Żaden problem, to ja powinien przeprosić bo w końcu ten Pan przyszedł do mnie. Później przyjdę i jeszcze o tym porozmawiamy.  -  Lou posłał Damien’owi gorzki uśmiech. – Chodź Harry.
Louis ruszył w stronę schodów poczym wszedł do jednego z pokojów.  Harry podążał tuż za nim. Niebieskooki usiadł na łóżku poczym złapał się za głowę i zaczął się śmiać. Hazza popatrzył na niego zdezorientowany. Stanął oparty o ścianę i czekał. Louis podniósł na niego swój smutny wzrok.
 - Czy mogę wiedzieć co to do cholery było? – zapytał szatyn.
 - Nie chciał powiedzieć mi, w którym pokoju jesteś. – odparł wpatrując się w czubki swoich butów.
 - Harry, on nie jest do tego upoważniony! Nie może tak po prostu dać numer mojego pokoju każdemu kto wejdzie, bez mojej zgody. Podpisałem, że nie chce mieć gości. Jeżeli miałbym ich mieć miałem zadzwonić do recepcji i ich uprzedzić. – Loui pokręcił głową. – Masz przeprosić go, jak będziesz wychodził. Po co właściwie przyszedłeś?
 - Wyjaśnić wszystko. – spojrzał prosto w jego oczy.
 - Nie ma co wyjaśniać. – rzucił natychmiast. – Już wszystko wyjaśnione.
 - Nie znasz całej prawdy. – Hazz nie spuszczał z niego wzroku.
 - Ah jeszcze czegoś nie wiem? No fajnie. Nie wiem czy chce wiedzieć. – Louis parsknął.
 - Charlotte Cię okłamała. – zaczął zielonooki.
  Louis natychmiast spojrzał na Harry’ego i wstał. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać. Zdziwienie? Wściekłość? Smutek? Zawiedzenie? Louis chyba sam nie widział co czuł. Nie mógł uwierzyć że Char go okłamała. Hazz wyczuł że od przyjaciela nie biją pozytywne emocje.
 - Co? – Lou wydobył z siebie nie pewne pytanie. – Jak to?
 - Wcale nie chciała się zemścić. Była smutna, wściekła, zrozpaczona ale na pewno nie chciała się zemścić. To nie ona mnie uwiodła. To ja uwiodłem ją. – Hazz powiedział cicho.
 - Czemu mnie okłamała? – zapytał patrząc na niego badawczo.
 - Żeby ratować mi dupę, żebyś nie zrobił mi wtedy czegoś gorszego. – spuścił wzrok. – Naprawdę tego żałowała. Rano, kiedy dotarło do niej to co się stało uderzyła pięścią w lustro. Ma całą rękę poranioną. Zayn opatrzył jej rany, po tym jak mi sprawiła trochę przykrości. Naprawdę żałowała.
 - Harry mogła żałować, ale jednak pozwoliła Ci na to. Uległa Ci. Nie zrobiła nic, żeby Cię powstrzymać. – Louis pokręcił tylko głową.
 - Louis wiem, że ją kochasz. Człowieku idź do niej. Powiedź ile dla Ciebie znaczy, że jej potrzebujesz, że chcesz żeby była przy tobie. Spieprzysz wszystko, jeżeli nie naprawisz tego związku.  – Hazz podszedł do niego i potrząsnął za ramiona.
- To nie tylko ode mnie zależy.  – Louis posłał mu zimne spojrzenie poczym odsunął się. – Powinieneś już iść. Nie zapomnij przeprosić Damien’a.
Harry spojrzał na niego zszokowany poczym  wiedząc, że nic już nie zdziała wyszedł trzaskając drzwiami. Louis był wściekły. Nie mógł opanować swojego gniewu. Miał ochotę coś zniszczyć. A najlepiej samego siebie. Próbował uspokoić swój oddech. Przez 20 minut nie mógł tego zrobić. Kiedy jednak mu się udało. Podniósł się i podszedł do telefonu stojącego na szafce nocnej.
 - Recepcja, słucham? – rzucił męski głos w słuchawce.
 - Tu Tomlinson. – odparł szatyn, siedząc na kawałku łóżka.
 - Ah tak, Pan Tomlinson. W czym mogę pomóc? – głos stał się bardzo przyjazny.
 - Czy mógłby Pan dostarczyć do mojego pokoju dużą butelkę wódki? – zapytał zrezygnowany.
 - Ależ oczywiście. Czy mam dostarczyć również swoje towarzystwo, tak jak mówił Pan wcześniej, przy meldunku? – zapytał.  – Sam chętnie bym z kimś porozmawiał i odreagował.
 - Jeżeli ma Pan ochotę, to zapraszam. – zaśmiał się gorzko. – Przynajmniej będziemy mieć o czym gadać.