poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 13


Rozdział 13
Potrzeba czasu, by przywrócić utracone wspomnienia…



                Charlotte obudziła się o 12:09. Zjadła coś, ubrała się i pobiegła do chłopaków. Zadzwoniła do drzwi i cierpliwie czekała. Ktoś podszedł do drzwi i jej otworzył. To był Harry. Tak jak wczoraj w jego oczach był smutek i ból. Weszła do salonu, gdzie byli już wszyscy. Panowała grobowa cisza, co w tym domu zdarzało się bardzo rzadko. Nikt się nie uśmiechał, bo prawda jest taka, że nie było z czego się śmiać. Charlotte zajęła wolny fotel.
 - To co zrobimy w zaistniałej sytuacji. – ciszę przerwała Dan.
 - Myślałam, żebyśmy wszyscy zamieszkali tutaj.  – rzuciła Charlotte. – Musimy jednak pousuwać z domu wszystkie zdjęcia jej i Harry’ego oraz moje i Louis’a, na których widać, że jesteśmy parą.
 - A co z okazywaniem sobie czułości? – zapytał Hazz. – Nie sądzisz, że może zauważyć, iż nie zachowujemy się jak prawdziwa para, nie całujemy, nie przytulamy? Co jeśli to zauważy?
 - Będziecie się zachowywać jak para. – powiedział Lou. – Będziecie się całować, przytulać i spać w jednym pokoju.
                Wszyscy na niego spojrzeli. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Char podeszła do niego i przytuliła go. Ona również zaczęła płakać. Pocałowała go w policzek i wtuliła się w jego tors.
 - Przetrwamy to. – rzekł Lou. – Musimy przetrwać. Potrzeba czasu, by przywrócić utracone wspomnienia, ale my damy radę.
 - Louis ma rację. – poparł go Zayn. – Emily kiedyś sobie przypomni i wszystko wróci do normy.
               
                Siedzieli tak uzgadniając. Nikt nie miał wątpliwości co do powagi sytuacji. Stwierdzili, że dzięki tym wydarzeniom ich przyjaźń zostanie wystawiona na ciężką próbę. Wszyscy zgodnie zabrali się za porządki w domu. Po kilku godzinach Charlotte zaczęła zbierać się do domu.
 - Odprowadzę Cię. – rzucił Louis.
                Dziewczyna pokiwała głową i wyszła z budynku. Tuż za nią szedł Lou. Charlotte wtuliła się w tors chłopaka i ruszyli w stronę Willi Beth.
 - Wiesz Loui, podziwiam Cię. – zaczęła. – Jesteś jedyną osobą, która zachowuje zimną krew w tej sytuacji. Ja nie potrafiłabym pozwolić ci całować się, przytulać i spać z inną osobą.
 - Uwierz mi, postąpiłabyś tak samo. – powiedział i westchnął. – Każdy by tak zrobił.
 - Nie Lou, nie każdy. – rzekła bardzo poważnie. – Jesteś jedyny w swoim rodzaju. Za to właśnie Cię kocham. Dla przyjaciół jesteś w stanie poświęć wszystko.
                Na te słowa chłopak tylko mocniej przytulił dziewczynę. Szli tak przez niecałą minutę, choć Charlotte miała wrażenie, że dla nich czas się zatrzymał. Kiedy stanęli pod bramką posiadłości Louis złapał Charlotte za rękę.
 - Obiecaj mi, że te wydarzenia i czułości z Harry’m nie zniszczą naszego związku. – rzucił. – Obiecaj, że nadal  będziesz mnie kochać.
 - Obiecuję. – odparła bez zastanowienia. – Kochanie, jesteś moim największym skarbem. Kochać będę cię przez wieczność i nic tego nie zmieni.
                Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy. Stanęła lekko na palcach i pocałowała chłopaka namiętnie w usta. Trwali tak nie zważając na nic. Nic sobie nie zrobili z tego, że zaczął padać deszcz.
 - A może zostaniesz dzisiaj u mnie? – zapytała Char, gdy oderwali się od siebie. – Nie lubię być sama w tym wielkim, pustym budynku.
 - Dla ciebie zrobię wszystko. – powiedział i znów ruszyli w stronę willi.
                Gdy weszli do środka i ściągnęli z siebie mokre ubrania, Char usłyszała sygnał telefonu, który zwiastował, iż dostała nowego SMS’a. Szybko otworzyła wiadomość.
„Od: Harry
Za 20 minut po ciebie przyjdę i jedziemy do Emily. Tylko we dwoje. Niall pojedzie później jak my wrócimy. Pasuje Ci to?”
Dziewczyna szybko wystukała odpowiedz:
„ Do: Harry
 Żaden problem, tylko martwi mnie to ‘we dwoje’. Od razu mówię, że Louis zostaje dzisiaj u mnie.”
                W tym czasie powiedziała swojemu chłopakowi, że będzie musiała wyjść. Zgodził się  i zaoferował, że w czasie kiedy ona będzie w szpitalu to on zrobi kolację. Szybko doszli do porozumienia. Poczuła wibracje telefonu w kieszeni.
„ Od: Harry
„To dobrze. Powinniście spędzić trochę czasu razem. Do zobaczenia ‘kochanie’ : ( ”
                Charlotte pobiegła do swojego pokoju i wyciągnęła z szafy czarne rurki białą bokserkę oraz czerwono-szarą bejsbolówkę z literką „B”. Do tego nałożyła na stopy czerwone converse. Włosy spięła w wysoki kucyk. Chwyciła telefon leżący na łóżku i schowała go do kieszeni. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. To na pewno Harry.- pomyślała i zbiegła po schodach. Otworzyła drzwi i ujrzała chłopaka z loczkami. Wpuściła go do środka i poszła pożegnać się z Louis’em, który krzątał się po kuchni. Pocałowała go i wyszła z Harry’m. W samochodzie milczeli. Po kilkunastu minutach drogi stanęli pod szpitalem. Charlotte już chciała wysiąść z samochodu, kiedy Hazz ją zatrzymał.
 - Char zaczekaj.
 - O co chodzi?
 - Po prostu.... – urwał. – Co będzie, jeśli ona będzie chciała, żebyśmy się pocałowali?
 - Do czego zmierzasz? – zapytała lekko skołowana dziewczyna.
 - Chodzi mi oto, - zaczął. - że my nigdy się nie całowaliśmy i kiedy już nadejdzie ta chwila, to my będziemy zmieszani i zdenerwowani. Ona to zauważy i zacznie coś podejrzewać. Nie będziemy wiedzieli jak się do tego zabrać i cały nasz plan pójdzie w cholerę.
                Dziewczyna przez chwilę i w skupieniu myślała nad słowami Hazzy. Spojrzała na niego z niepokojem.
 - Chodzi mi o to, że chyba powinniśmy poćwiczyć. – Harry lekko się uśmiechnął, lecz jego oczy mówiły wszystko. Nie chciał tego. Wiedział, że ona też nie.
 - Dobra, Styles. Masz rację. – przyznała Char. – Ale nie będziemy się całować w samochodzie, przy wszystkich. Wejdziemy do szpitala, znajdziemy jakiś zaciszny kąt i wtedy…… no wiesz.
                Harry pokiwał głową i otworzył drzwi. Charlotte przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech, po czym wyszła z samochodu. Pomysł z całowaniem, nie zbyt jej się podobał no, ale nie ma się dziwić. Żadne z was chyba nie chciałoby się całować z dziewczyną/ chłopakiem przyjaciela/przyjaciółki. Niestety, życie nie robi wszystkiego tak jak chcemy i często zmusza nas do rzeczy, które w żaden sposób nie przypadają nam do gustu. Szybko weszli do szpitala, przywitali się z pielęgniarkami. Przeszli przez całe piętro, po czym stanęli przed salą Emily.
 - To gdzie idziemy? – zapytał Hazza.
 - Może do łazienki? – zaproponowała Char.
 - Kochana, łazienki są z podziałem na męskie i damskie. Nie ma wspólnych. – rzucił lokowaty.
 - Trudno, pójdziemy do męskiej. Jakby co, to w damskiej skończył się papier. – powiedziała, po czym ruszyła w stronę męskiej toalety.
                Harry szedł tuż za nią. Kiedy przekroczyli drzwi łazienki, upewnili się, że nikogo nie ma. Hazza sprawdził wszystkie kabiny wokół, po czym wszedł do ostatniej.
 - Char, chodź tutaj. – zawołał siedząc na sedesie.
 - A ciebie, co? Już nóżki bolą? Starość nie radość? – zaśmiała się dziewczyna.
 - Wejdź i zamknij drzwi, a nie się ze mnie śmiejesz. – uśmiechnął się lekko.
                Dziewczyna zrobiła to o co ją poprosił. Harry wstał, po czym z poważną miną spojrzał na Chari. Kiedy dziewczyna się odwróciła, Hazz pogłaskał ręką jej policzek, po czym przeniósł dłoń na jej kark. Delikatnie ją do siebie przyciągnął, po czym powoli złączył ich usta, w subtelnym pocałunku. Z czasem, ich pocałunek zmieniał się w coraz namiętniejszy, chociaż sami nie wiedzieli dlaczego. Przecież łączyła ich tylko przyjaźń, prawda? Tylko to. „ A co jeśli nie? A co jeżeli jednak jest to coś więcej?” – zastanawiał się w myślach Harry. Szybko jednak skarcił się za takie myśli. Kocha tylko jedną dziewczynę. Dziewczynę z czarno – czerwonymi włosami, o brązowych oczach. Tylko ją, nikogo innego. Oderwali się od siebie po kilku minutach, po czym spojrzeli w swoje oczy.
 - Ok., pierwszy pocałunek mamy za sobą. Teraz możemy iść do Emily – rzuciła Char, lekko się uśmiechając.
                Wyciągnęła do niego dłoń. Już po chwili wychodzili z łazienki trzymając się za ręce, kierując się w stronę Sali gdzie leżała Emily.


                Charlotte weszła zmęczona do domu. Spędziła u Emily 5 godzin, opowiadając jej ich wspólne odpały. Zdziwiło ją, że światło w całym domu było zgaszone, a świeciło się tylko kilka świeczek. Dziewczyna weszła do salonu, po czym szeroko się uśmiechnęła. Na środku salonu ustawiony był stolik nakryty dla dwóch osób. Po środku stał bukiet czerwonych róż, a obok świeczki. Na jednym z krzeseł siedział Louis ubrany w garnitur. Uśmiechnął się szeroko po czym wstał i podszedł do swojej dziewczyny.
 - To jakaś specjalna okazja? – zapytała Char.
 - Nasza dwumiesięcznica. – uśmiechnął się nieśmiało.
 - Mój Boże, zapomniałam. – pacnęła się w głowę.
 - W porządku. – zaśmiał się. – Dlatego ja pamiętam. Zapraszam do stołu.
 - Daj mi 20 minut. – powiedziała Char. – Przebiorę się w jakąś sukienkę, ty wyglądasz tak pięknie w garniturze, a ja nie chce wyglądać, jakbym ze szkoły wróciła.
                Louis westchnął, po czym delikatnie, ale zarazem namiętnie pocałował swoją dziewczyną.
 - No dobra, leć. 20 minut. – uśmiechnął się.
                Charlotte ruszyła na górę, by jak najszybciej i jak najlepiej wystroić się dla Louisa.


Louis siedział na krześle o chwilę, zerkając na zegarek. Minęło już 25 minut, a Char jeszcze nie było. Lou zaczął się lekko irytować i nawet rozmyślał nad wyciągnięciem jej siłą z łazienki. Jednak nie musiał tego robić, gdyż usłyszał dźwięk obcasów uderzających o panele. Boo Bear skierował wzrok na schody, po których właśnie schodziła Charlotte. Ubrana była w różową sukienkę w kwiatki i czarne szpilki
 Włosy miała polokowane z wpiętym w nie kwiatem. Wyglądała uroczo i słodko. Louis wstał i odsunął dla niej krzesło.
 - Wyglądasz zjawiskowo. – rzucił, kiedy dziewczyna zjawiła się tuż przy nim.
 - Ty również. – zachichotała, po czym usiadła na krześle.
                Louis ruszył do kuchni i wrócił z dwoma talerzami spaghetti. Postawił jeden przed Charlotte. Dziewczyna grzecznie podziękowała, po czym zabrała się za jedzenie. Czas mijał im nieubłaganie szybko. Po udanym posiłku, Louis nalał im do kieliszków szampana.
 - Charlotte…..  – zaczął.
 - O co chodzi? – zapytała.
 - No bo….. ja muszę wyjechać do Doncaster. – dokończył.
                Charlotte spojrzała na niego ze zdziwieniem. Louis spuścił głowę i był wpatrzony w pusty talerz. W głowie Charlotte pojawiło się mnóstwo myśli.
 - Coś się stało? – spojrzała na niego z troską.
 - Moja siostra złamała nogę, a rodzice wyjeżdżają, do znajomych. – powiedział Lou. – Ktoś musi się nią zająć. Wziąłbym cię ze sobą, ale ty jesteś teraz potrzebna tutaj.
 - Na ile? – spojrzała na swój talerz.
 - Na 2 tygodnie. – posmutniał.
                Charlotte wstała z krzesła, podeszła do Louisa po czym go bardzo mocno przytuliła. Chłopak wtulił się w ramiona dziewczyny.
 - W porządku Lou. Postaram się poradzić bez ciebie. – powiedziała wtulając się w niego.
 - Dziękuję kochanie. – szepnął Louis. – Kocham cię.
 - Chodź, obejrzymy jakąś komedie. – rzuciła podnosząc pilota z szafki.



                Harry leżał na łóżku w swoim pokoju, wracając myślami do pocałunku z Charlotte. Wiedział, że kocha Emily, więc raczej nie powinno mu się podobać, prawda? Więc jakim prawem mu się podobało? Wciąż czuł, na swoich ustach, dotyk delikatnych, wilgotnych warg swojej przyjaciółki. Był zagmatwany w swoich uczuciach. „ Co się ze mną dzieje……” – zastanawiał się Hazz…..