poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 11


Rozdział 11
Zdrajca wśród nas….. a może to tylko przyjaciółka…… Nieszczęścia chodzą parami….


*2 tygodnie później.

 - Tomlinson, weź mi przynieś tą kanapkę ze stołu! – darł się Horan z ogródka.
 - Masz do niej ok. 10 metrów Niall. – rzucił Zayn poprawiając okulary przeciwsłoneczne.
            Piękna pogoda, słonecznie, gorąco. Czyli coś, co w Wielkiej Brytanii nie zdarzało się często. Chłopcy wylegiwali się na leżakach przy basenie, korzystając z urlopu. Zostało im jeszcze 2 tygodnie luzu, a potem znów wracają do koncertowania. Teraz cała piątka opalała się w swoim ogrodzie…. No może czwórka, nie licząc Tomlinsona który poszedł po lemoniadę dla wszystkich.
 - A co ja jestem Niall? Twój kelner? – krzyknął Lou idąc z tacą napoju.
 - No nie, ale wiesz…. Mógłbyś podać kumplowi. – wyszczerzył się.
            Louis przewrócił oczami i zgarnął kanapkę ze stołu. Postawił tackę na stole, a kanapkę rzucił żarłokowi, poczym zabrał dla siebie szklankę lemoniady i wrócił na swój leżak.
 - Wiecie co? – zaczął Liam.
 - No co żeś znowu wymyślił? – zapytał Harry.
 - Sądzę, że powinniśmy się gdzieś wybrać. – dokończył.
 - A mianowicie gdzie? – zapytał Malik.
 - No nie wiem. Na jakieś wakacje. Może Paryż? Albo Malibu? Kalifornia? Bahamy? Hiszpania? Malediwy?  Po prostu, żeby nie siedzieć w domu! Zabralibyśmy dziewczyny. Ucieszyłyby się ze wspólnych wakacji. – rzucił Payne. – Danielle dawno nie była na jakimś prawdziwym urlopie!
 - Podoba mi się ten pomysł. – powiedział Styles. – Spędzę z Emily trochę czasu sam na sam.
 - Jeden problem Harry.  – przypomniał mu Louis. –Emily i Charlotte nie zgodzą się, byśmy zafundowali im wakacje. Nie chcą byśmy im za zakupy płacili, więc dlaczego miały by się zgodzić na fundowane wakacje?
            Styles przypomniał sobie minę Emi, kiedy zaproponował że zapłaci za jej zakupy. Dziewczyna stwierdziła, że nie pozwoli żeby on za nią płacił, nawet za drobne wydatki.
 - Masz racje Lou. – powiedział Styles.
            Przez chwilę, wśród przyjaciół zapanowała cisza. Hazza usilnie próbował znaleźć sposób, żeby jego dziewczyna zgodziła się na wyjazd.
 - No to nie będą wiedziały. – wyszczerzył się Horan.
 - Co masz na myśli? – Loui spojrzał badawczo.
 - Wynajmiemy samolot. Powiemy, że chcemy pokazać im Londyn z lotu ptaka, ale najpierw tego samego dnia ty i Harry zorganizujecie im jakoś czas na podwójnej randce, żebyśmy mogli spakować im walizki. Przecież nie pojadą bez bagaży. Potem spotkamy się na lotnisku, gdzie bagaże będą już spakowane i włożone do samolotu. Powiemy im w momencie, kiedy będziemy już w powietrzu. – powiedział Niall, dumny ze swojego planu.
            Chłopcy spojrzeli na niego z podziwem i lekkim zdziwnieniem. To był naprawdę świetny plan.
 - To jest genialne Niall. – stwierdził Harry. – Nie wiem jak Louis, ale ja to Cię kocham normalnie.
            Wszyscy się zaśmiali i od teraz gadali już tylko o wspólnym wyjeździe.


            Chari i Emily stały właśnie przy półkach w sklepie H&M. Jak co tydzień wybrały się na zakupy.
 - Hej Em, co sądzisz?? – zapytała Char pokazując przyjaciółce biały t-shirt z wizerunkiem Louisa. 
 - Hahaha no sądzę, że jest świetna. – zaśmiała się i wyciągnęła koszulkę z Harrym.  – A o tej co sądzisz?
 - No musisz ją kupić, Harremu się spodoba. – uśmiechnęła się.
 - Ty też masz kupić tą bluzkę . – Rzuciła brązowooka.
 - No oczywiście. – zaśmiała się Char
- Taaaa, a teraz serio. Co sądzisz o tej? – Em wskazała na czarną bluzkę Jacka Danielsa na ramiączkach z wycięciami po bokach. – Podoba mi się, ale nie wiem czy będę w niej dobrze wyglądać.
 - Oczywiście, że będziesz w niej dobrze wyglądać! – powiedziała entuzjastycznie Char. – Nawet lepiej niż dobrze. Musisz ją wziąć. NATYCHMIAST. Ta bluzka będzie pasowała  do twoich czerwonych włosów.
 - Oj cicho, bo muszę jeszcze odrosty pomalować, a poza tym to kolor mi się spłukał. Dzięki że mi przypomniałaś o włosach. Pójdziemy do Rossmana po farbę? – zapytała brązowooka.
 - Jasne, to może już chodźmy. I tak mamy już z 10 toreb z ciuchami.
             Ruda gestem wskazała że ma rację. Podeszły do lady, zapłaciły za bluzki, poczym ruszyły w stronę drogerii. Tam kupiły farbę i kilka….. no może kilkanaście niezbędnych kosmetyków. Kiedy wracały do domu, zadzwonił telefon Charlotte. To był Louis. Dziewczyna wygrzebała komórkę z torebki poczym odebrała.
 - No co tam kochanie? – zapytała na wstępie.
 - A nic słoneczko. – usłyszała miły głos Zayna.
 - Zayn? Po co dzwonisz z telefonu Lou? Przecież masz mój numer. – dopytywała.
 - No tak, ale kasa mi się na koncie skończyła. – rzucił rozbawiony. Charlotte zrobiła „face palm”
 - Dobra, co chcesz? – zapytała załamana.
 - No bo my, chcielibyśmy urządzić imprezę dzisiaj, tylko dla nas, jak zwykle zresztą. Tylko nie wiemy czy przyjdziecie i ile mamy zamawiać alkoholu.  – dokończył.
 - No możemy przyjść. Alkoholu to tyle co zawsze, z tym że ja dzisiaj nie piję.  – rzuciła, a Emily popatrzyła na nią z miną typu „WTF?!” – Nie ważne dlaczego, po prostu nie piję. - Z nami się nie napijesz?? – wtrąciła się Emily.
 - Z frajerami nie piję. – zaśmiała się Charlotte. – Nie no żartuję. Po prostu nie mam ochoty dzisiaj chlać.
 - No to co, do zobaczenia o 21:30? – zapytał Zayn.
 - No oczywiście. – uśmiechnęła się szatynka. – Pa.

 Impreza trwała w najlepsze. Jak można było poznać po zachowaniu Zayna, który latał w bokserkach, masce i płetwach do pływania imprezowicze nieźle już nawaleni (nie licząc oczywiście Char ) bawili się dalej. Na zegarze wybiła właśnie 00:00. Bawili się w salonie tańcząc ( na stole ) i śpiewając ( sprośne piosenki ) . Chari przeszukała pomieszczenie wzrokiem w poszukiwaniu Emi. Dziewczyny nie było. Najdziwniejsze było to, że Nialler również sobie gdzieś poszedł. Miała przeczucie, że stanie się coś złego. Charlotte poszła po nową butelkę piwa dla Lou. Weszła do kuchni i zapaliła światło. To co tam ujrzała, przerosło wszystko co mogła sobie wyobrazić. Na blacie w kuchni siedziała Emily, a tuż przed nią stał Niall. Chłopak całował się z Em. Char wypuściła z rąk, pustą butelkę, która roztrzaskała się o podłogę. Para odskoczyła od siebie, aczkolwiek wciąż byli blisko.
 - O mój Boże! – powiedziała Em. – Char, proszę nie mów Harry’emu!
 - Żartujesz sobie !? – krzyknęła Chari. – Mam milczeć jak grób, kiedy ty liżesz się z jego najlepszym kumplem!?
 - Char, prosz…. – urwała, gdy zobaczyła nad ramieniem przyjaciółki dobrze znaną jej postać.
            Harry stał w progu kuchni i patrzył na nią szklanymi oczami. W pewnym momencie, nie wytrzymał i z furią wybiegł z domu. Emily zeskoczyła z blatu i uwalniając się z objęć blondyna, pobiegła za ukochanym. Stanęła na progu budynku. Usłyszała cichy szloch. Powoli ruszyła w stronę, skąd dobiegał dźwięk. Spostrzegła, jak na ławce przed domem siedzi Hazza, chowając twarz w dłoniach. Niepostrzeżenie znalazła się obok chłopaka i usiadła na ławce.
 - Harry… - szepnęła, kładąc rękę na jego ramieniu.
 - NIE DOTYKAJ MNIE! – krzyknął na cały głos. – NAJLEPIEJ ZNIKNIJ Z MOJEGO ŻYCIA !
 - Hazz, nie mówisz tego poważnie… - zaczęła.
 - MÓWIĘ CAŁKIEM POWAŻNIE! – odparł. – DAJ MI ŚWIĘTY SPOKUJ!
 - Ale, pozwól mi wytłumaczyć… - dziewczyna próbowała załagodzić sytuację.
 - ODWAL SIĘ ODE MNIE ! – chłopak wstał i skierował się w stronę furtki.
 - Harry, proszę! – błagała, jednak on tylko szedł nie zatrzymując się, ani na chwilę. – Proszę, wróć! – wybiegła za nim.
            Chłopak wciąż szedł, nie zwracając uwagi na prośby Emily. Po jego policzkach spływała kolejna fala łez. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ona to zrobiła. Szedł przed siebie, nie wiedząc gdzie ma się skierować. Chciał po prostu odejść jak najdalej i w spokoju przemyśleć całą sytuację. Niczego nie był już pewien. Jedyną rzeczą, którą wiedział na pewno jest to, że kocha Emily…

 - Harry… - szepnęła, zrozpaczona dziewczyna. – Nie zostawiaj mnie…
            Poczuła gorzkie łzy na swojej twarzy. Jej kolana zaczęły się uginać. Emily bezsilnie opadła na chodnik. Klękała licząc, że Hazza wróci, znów weźmie ją w ramiona   i namiętnie pocałuje. Jednak tak nie było. Czekała przez długi czas, lecz on nie wracał.
Poczuła jak jej siła powraca. Wstała z kolan i zaczęła biec w stronę, gdzie zniknął Harry.

            Charlotte wciąż była w szoku. Stała tak wpatrując się w Niall’a. Po chwili do kuchni wbiegła reszta chłopaków, razem z Danielle.
 - No co jest? – zapytał Zayn. – Jesteś jakaś przygnębiona, a przecież to jest PARTY HARD w stylu 1D, a nie pogrzeb. Gdzie jest Hazza i Emily?
Char poczuła jak jej serce ogarnia smutek. Odwróciła się do Lou i przytuliła go z całej siły. Chłopak o nic nie pytał tylko objął dziewczynę. Z jej oczu poleciały łzy. Wiedziała, że Em, może teraz zrobić coś głupiego i bardzo się o to bała. Nie chciała powtórki z przeszłości, kiedy to Emi chciała popełnić samobójstwo. A stało się to dwa lata temu, gdy w liceum jej były Matt zerwał z nią, dla pustej, plastikowej laluni, którą była Caroline Funke. Dziewczyna chciała podciąć sobie żyły, ale na szczęście Charlotte posiada klucz do domu Emily i gdyby tego dnia poszłaby z mamą na zakupy, zamiast odwiedzić przyjaciółkę to teraz odwiedzałaby ją na cmentarzu. Char dobijała się wtedy do drzwi, lecz nikt jej nie otwierał. Weszła jednak do środka i znalazła Emily leżącą na podłodze w łazience. Wokół było mnóstwo krwi. Dziewczyna szybko zadzwoniła po pogotowie i udało się im uratować życie, jej przyjaciółki.
            Charlotte wróciła do rzeczywistości i oderwała się od Lou. Opowiedziała reszcie o tym co stało się przed chwilą i swoich obawach. Wszyscy zaczęli martwić się o Harry’ego i Emily. Obydwoje byli zdolni do wszystkiego. Loui próbował dodzwonić się do loczka, ale on zdążył wyłączyć telefon. A Emily? Ona nawet go nie wzięła. Char siedziała na kanapie w objęciach Danielle, która wciąż pocieszała zrozpaczoną przyjaciółkę. Wszyscy momentalnie wytrzeźwieli i zaangażowali się w poszukiwanie „zaginionych”….


Emily biegła ile sił w nogach. Te 15 minut biegu otrzeźwiły ją i teraz dokładnie pamiętała co się wydarzyło. Nie zatrzymywała się. Gdy była już w centrum miasta, ujrzała po drugiej stronie ulicy, przy wejściu do parku postać, którą poznałaby wszędzie. To był Harry. Szybko wbiegła na drogę. Była tak zdeterminowana, że nawet nie zauważyła nadjeżdżającego, zawrotną prędkością czarnego BMW. Jedyne co zapamiętała, to pisk opon i krzyk Harry’ego….


5 komentarzy:

  1. Tęskiłam :(
    Ale wracając do rozdziału xd wspaniały <33333 Baaaaardzo mi się podoba :D
    Iwka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi kochana, ja również tęskniłam <3333
      Dzięki, ze miłe słowa :* Cieszę się że ci się podoba :**
      ~Alice

      Usuń
  2. Genialny rozdział :*
    Zuzaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten imagin ;*

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, widzę że chcesz skomentować ;D Niezmiernie nas to cieszy. Mamy jednak do ciebie małą prośbę. Podpiszcie się ludzie! Nawet nie wiemy komu mamy dziękować za wszystkie słowa : >