Rozdział 10
Bo nie ma to jak zapomnieć o przyjaciołach….
Imprezy pożegnalne nie zawsze kończą się dobrze…..
Emily siedziała na krześle w kuchni,
trzymając twarz w dłoniach .Wciąż próbując przypomnieć sobie, co robiła zeszłej
nocy. Upiła się o wiele bardziej niż Char i po raz kolejny w jej życiu męczył
ją kac. Uznała, że należy po południu pójść razem z przyjaciółką do chłopaków,
by sprawdzić czy wszyscy przeżyli wczorajszy melanż. Jednak na razie, trzeba
poczekać aż Charlotte łaskawie ruszy swoje urocze cztery litery i wstanie z
łóżka.
Właśnie upijała łyk kawy, kiedy do
pomieszczenia weszła zaspana Chari. Dziewczyna lekko otworzyła oczy i spojrzała
na Em. Lekko pomachała do przyjaciółki.
- Aż tak nieprzytomna
jesteś, czy tylko udajesz? – odezwała się Emi.
- Nie udaję. –
wymamrotała. – Leki jeszcze nie zaczęły działać, a moja głowa pęka.
Dziewczyna
lekko się zaśmiała. Wyciągnęła kubek z kofeiną w stronę ledwo przytomnej
przyjaciółki, która szybko go chwyciła. Duszkiem wypiła zawartość naczynia,
poczym oddała jej pusty kubek.
- Pamiętasz coś z
wczorajszego wieczora? – zapytała brązowooka.
- Pamiętam
wszystko. – zaśmiała się szatynka. – Dokładnie wszystko…..
- Szczęściara! –
uśmiechnęła się ruda. – No to teraz opowiadaj.
Po niecałej
godzinie, obie czuły się całkiem dobrze. Kiedy Char opowiedziała Emily o
wczorajszej imprezie, wspólnie zdecydowały, pójść do chłopaków. Szybko rozeszły się do
pokoi, by ubrać się, umyć itp. Po 30 minutach, obie wyszykowane stały już pod
drzwiami. Charlotte właśnie zakładała swoje czarne baleriny. Miała na sobie białą
bokserkę oraz zwiewną spódniczkę z motywem kwiatów. Emi ubrała dżinsowe shorty,
fioletowy top i białe baleriny. Jak najszybciej wyszły z domu. Po dwóch minutach
stały już pod wejściem do willi chłopaków. Z uśmiechem przekroczyły próg. Od
razu skierowały się do salonu. Na kanapie siedziało dwóch ledwo przytomnych
chłopaków i Liam, który za pomocą pilota skakał z kanału na kanał, a Lou i Hazz
wyglądali jak żywe trupy. Daddy odwrócił się do nich i lekko się uśmiechnął.
- Część
dziewczyny. – rzucił.
- No hej. –
odpowiedziała Char.
Zwłoki
Larry’ego natychmiast zaczęły się uśmiechać i delikatnie podnosić. Pierwszy
podniósł się Louis. Od razu podszedł do swojej dziewczyny. STOP! Powinnam
napisać doczołgał się do swojej dziewczyny :D Chłopak szepnął tylko ciche „ Hej
” i wpił się w usta szatynki. To samo uczynił Hazza, jednak zanim zrzucił swoje
zwłoki z kanapy minęło trochę czasu. W jakiś dziwny sposób dotarł do Emily.
- A gdzie żarłok i
Dj Malik? – zaśmiała się brązowooka. – Śpią?
- Nie. Od
wczorajszego wieczoru ich nie widzieliśmy. – odezwał się Harry.
- O CHOLERA! –
krzyknęła Charlotte i rzuciła się pędem w stronę schodów.
Dziewczyna
przypomniała sobie, że poprzedniego wieczora zamknęły przyjaciół na balkonie,
bez możliwości wejścia do środka. Biegła jak huragan. Szybko znalazła się w
pokoju Niall’a i otworzyła przeszklone drzwi. Spojrzała na lewo i lekko się
zaśmiała. Pod ścianą słodko spali Zayn i Niall. Chłopcy byli wtuleni w siebie,
więc wyglądało to uroczo. Charlotte zobaczyła, że blondasek mimo wysokiej
temperatury powietrza, trochę się trzęsie. Kucnęła przy nim i objęła go
ramieniem. Chłopak lekko otworzył oczy. Spojrzał na dziewczynę, swymi błękitnymi
oczami.
- Char? To ty? –
zapytał cicho.
- Tak Niall, to
ja. - wygięła usta w słabym uśmiechu.
- Ja… chciałem ci
powiedzieć…. że kiedyś cię zabiję. – zaczął się podnosić.
- Czyli że
pamiętasz? – zaśmiała się sama do siebie.
- No….. tak jakby.
– wychrypiał niebieskooki.
W tym
czasie na balkon wybiegła reszta domowników. Ze zdziwieniem spojrzeli na
śpiącego pod ścianą Zayn’a i Char pomagającą Niall’owi wstać. Kiedy Horan stał
już na własnych nogach, Zayn zaczął się powoli rozbudzać. Wszyscy przenieśli na
niego swój wzrok i patrzyli jak Malik się budzi. Po chwili powieki chłopaka
lekko się uniosły. Brązowe oczy chłopaka zatrzymały się na stojącej przed nim
dziewczynie. Zayn bez słowa podniósł się i wszedł do domu. Wszyscy popatrzyli
po sobie ze zdziwieniem. Niall wsparty o Char doczołgał się do wejścia do
budynku. Przy pomocy dziewczyny zszedł na dół, gdzie siedział już Malik. Chłopak
zajmował krzesło w kuchni, a w ręce trzymał kubek wody. Charlotte usiadła obok
niego. Mulat nie zwracał na nią uwagi, więc dziewczyna zaczęła się do niego
przybliżać. Nie wiedziała co ma zrobić, więc wciąż się przybliżała. Kiedy
dzieliło ją od niego tylko cienka warstwa powietrza, dziewczyna objęła go na
wysokości żeber i wtuliła się w niego, miażdżąc przy tym żebra chłopaka. Zayn
zasyczał.
- Gniewasz się? –
zapytała Char z chytrym uśmiechem na ustach.
- Owszem. –
wydusił z trudnością. Chari jeszcze mocniej się w niego wtuliła – Puść mnie, bo
zaciskasz swe macki jak meduza.
- Oj no nie
gniewaj się, Zayn. – zaśmiała się szeroko. – Nie puszczę cię, dopóki nie
przestaniesz się fochać.
- PUŚĆ MNIE! –
krzyknął chłopak.
- Malik nie
gniewaj się!
- Ohhhh no dobra!
– chłopak nie wytrzymał. – Tylko przestań miażdżyc moje żebra. Są zbyt cenne!
Char z
triumfem, puściła biednego mulata. Zayn korzystając z okazji podniósł się z
krzesła i stanął za zdziwionym Louis’em, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Louis, bracie,
trzymaj swoją dziewczynę z dala ode mnie! – wyszeptał do ucha Lou.
- Char….. co ty
zrobiłaś Malikowi? – zapytał niebieskooki.
- Nic kochanie,
nie mogłabym go skrzywdzić. – rzuciła roześmiana nastolatka.
- To jest WIEDZMA
I ZŁO WCIELONE! – wydarł się mulat. – Ona miażdżyła mi żebra, swoimi mackami.
Chciała mnie zabić!
- Zayn, chyba
przesadzasz. – powiedział Louis. – Czy ta urocza istotka, miałaby tyle siły,
żeby zmiażdżyć żebra, takiemu silnemu facetowi jak ty?
Char
uśmiechnęła się promiennie i pocałowała Lou w policzek.
- Ona cię omotała!
Rzuciła jakiś urok! Ocknij się chłopcze! – Malik nie dawał za wygraną i wciąż
gadał do ucha Lou, który był coraz bardziej rozbawiony całą sytuacją.
- Wiesz Zayn,
wydaje mi się, że naoglądałeś się za dużo Harry’ego Potter’a. – uśmiechnęła się
niebieskooka ślicznotka.
22
lipca, godzina 19:48. Impreza pożegnalna Beth trwa już od 16.00. Wszyscy goście
bawią się świetnie. Chłopaki z 1D właśnie szaleją na scenie, a ich dziewczyny
świetnie się bawiły tuż przy scenie. Uśmiechy nikomu nie schodzą z twarzy :) W
pewnym momencie Charlotte zauważyła, że gapi się na nią chłopak Beth. Nie jest
to pierwszy raz, kiedy zauważa jego wzrok na sobie. Dziewczyna złapała
przyjaciółkę za łokieć.
- Emi, Josh znowu
się na mnie gapi. – krzyknęła jej do ucha.
- Znowu?! Rany to
już jakiś 10 raz w ciągu tych kilku godzin. Mówiłaś, że patrzy się na ciebie w
ten sposób odkąd się poznaliśmy, tak? – Char kiwnęła głową. – Nie no, on jest
jakiś chory psychicznie. Mam pomysł. Pójdziesz teraz sama na górę, a ja zobaczę
czy za tobą pójdzie. Jak tak, to ja idę za nim żeby ten bydlak ci czegoś nie zrobił,
bo tak szczerze to coś mu nie ufam. On się na ciebie gapi jakby chciał cię
rozebrać wzorkiem. Na miejscu Beth już dawno bym go zostawiła.
Charlotte
dogadała się z Emily i ruszyła w stronę piętra. Emily w tym czasie poszła po
Beth, by najprawdopodobniej przyłapać jej chłopaka na gorącym uczynku.
Char
szła z ręką na sercu. Bała się. Naprawdę się bała. Już od pierwszego spotkania,
Josh wręcz nie mógł od niej oderwać wzroku, a nawet z nią flirtował.
Całej
tej sytuacji z zainteresowaniem przyglądała się Natalie. Beth, już jakiś czas
temu powiedziała jej, że jest przekonana, że Josh ją zdradza i zastanawia się
czy zakończyć ten związek. Nat zastanawiała się czy iść za dziewczynami, ale
zdecydowała się jednak zostać.
Josh
kiedy tylko zobaczył, że Charlotte ruszyła w stronę piętra, sama, poszedł za
nią. Char od razu mu się spodobała. Była w jego typie. Bardzo szybko pokonał
schody i wszedł do jednego z pokojów za Charlotte.
Dziewczyna
odwróciła się szybko i cofnęła o kilka kroków w tył. Chłopak uśmiechnął się do
niej szelmowsko.
- Co ty tutaj robisz? – zapytała przerażona. Jej serce
biło jak młot.
- Wiesz, że o to
samo mógłbym zapytać ciebie? – podszedł kilka kroków w przód, a szatynka
jeszcze bardziej się cofała, jednak natrafiła na ścianę.
„Cholera, koniec drogi….” Pomyślała i z przerażeniem
wpatrywała się w podchodzącego Josha. Chłopak zatrzymał się dopiero, kiedy
dzieliła ich tylko cienka warstwa powietrza. Patrzył w jej oczy i uśmiechał się
w przyjazny, ale nie przyjazny sposób. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale
on ją uciszył.
- Cśśśś….. –
przyłożył palec do jej ust. – Nikt się o tym nie dowie. Bądź spokojna…. Od
początku wpadłaś mi w oko, a wreszcie zostałem z tobą sam na sam. W ciemnym, pustym
pokoju, kiedy na dole trwa impreza….. Nikt nie usłyszy……
Chłopak
uśmiechnął się i chwycił jej twarz w dłonie. Zaczął powoli przysuwać swoją
twarz do jej twarzy, a ona stała jak sparaliżowana. Nie mogła się ruszyć, a tym
bardziej krzyczeć. Brunet wpił się w jej usta z zachłannością. Charlotte
poczuła że znowu może się poruszać i zaczęła wyrywać się chłopakowi, jednakże
on był silniejszy. Trzymał ją w swoich ramionach i nie zamierzał puścić.
- Przestań się
wyrywać…. Wiem, że tego pragniesz… - wyszeptał wprost do jej ucha.
Chłopak od nowa zaczął ją całować. Jego ręce powędrowały,
na plecy szatynki i zjeżdżały coraz niżej i niżej. Przerażona dziewczyna, miała
już łzy w oczach. Poczuła jak opuszki palców, Josha dotykają zewnętrznej strony
jej uda. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się wielkim hukiem i wpadł przez
nie wściekły Louis. Josh popatrzył w stronę Tomlinsona i już po chwili puścił
Char. Z ust Lou wydobył się tylko cichy zwrot „ Ty bydlaku”, poczym wściekły
podbiegł do bruneta i przywalił mu pięścią w twarz. Josh upadł na podłogę, a
Chari stała i patrzyła się w zadziwieniu i przerażeniu. BooBear spojrzał na
swoją przerażoną dziewczynę. Natychmiast ruszył w jej stronę. Dziewczyna
podbiegła do niego i wtuliła się w tors chłopaka. Louis otoczył ukochaną swoimi
ramionami. Chari poczuła się bezpieczniejsza, a jej serce spowolniło, wracając
do normalnego rytmu. Do pokoju wbiegła Emily wraz z Beth. Kiedy zobaczyły Josha
kulącego się na podłodze oraz Louisa i Char wtulonych w siebie, od razu
zrozumiały co się stało. Josh podniósł się z ziemi, wciąż trzymając się za
lekko krwawiący nos.
- Wynoś się z
mojego domu bydlaku. – wycedziła przez zęby Beth. – To koniec. Nie chce cię
widzieć na oczy. Zniknij z naszego życia idioto!
- Jeszcze tego
pożałujesz…. – zagroził zielonooki i naburmuszony wyszedł z pomieszczenia,
zmierzając ku drzwiom wyjściowym.
Wszyscy
spojrzeli na tulącą się parę. Louis pocałował swoją dziewczynę w czubek głowy,
poczym cicho zapytał:
- Wszystko w
porządku?
- Teraz już tak. –
wymamrotała wtulona w jego t-shirt.
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńZuzaa
Nareszcie :)) super ! Pozdrawiam i zapraszam do siebie ; * www.zyjjakbysmnienigdyniepoznal.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAwesome issues here. I am very happy to look your article.
OdpowiedzUsuńThank you a lot and I am having a look ahead
to touch you. Will you kindly drop me a e-mail?
Also visit my web-site - cellulite treatment cream