Rozdział 16
Życie powoli się stabilizuję…Bardzo powoli… A może wcale?
Charlotte wybiegła z domu w pogoni za Louisem. Chłopak właśnie pakował walizkę do swojego samochodu zastępczego. Dziewczyna oparła się o bramkę i popatrzyła na niego. Chwyciła się płotu obiema rękami. Lou nie zauważył jej obecności i wciąż szarpał się z walizką.
- Louis…. – powiedziała, wystarczająco głośno by chłopak usłyszał.
Odwrócił się w jej stronę, podchodząc bliżej. Jego mina wskazywała jak bardzo chłopak był nią rozczarowany.
- O co chodzi? – zapytał smutno.
- Co teraz z nami będzie? – szatynka nie spuszczała z niego wzroku.
Chłopak przez dłuższą chwilę milczał. Stał naprzeciw niej wbijając spojrzenie w ziemie. Loui włożył ręce w kieszenie.
- Obiecałaś mi coś. – zaczął. – Obiecałaś, że czułości z Harrym nie zniszczą naszego związku. A teraz co? Znosiłem wasze pocałunki, obściskiwania się, ale tego nie zniosę. To za dużo. Nie wiem co z nami. Do końca wierzyłem, że nic takiego się nie stanie. Że dotrwamy do końca tej całej szopki, ale najwyraźniej się przeliczyłem. Zawiodłem się na tobie…. i nie jestem pewny, czy potrafię ci jeszcze zaufać… Wybacz.
Dziewczyna poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Louis odwrócił się i wsiadł do samochodu. Kiedy tylko wypowiedział te słowa, poczuł cholernie silne ukłucie w sercu. To było tak jakby ktoś wbijał mu w serce miliony małych igiełek poczym oderwał cząstkę narządu. Louis zaznał pustki, jakiej nigdy w życiu nie czuł. Zza szyby auta dostrzegł Charlotte, która ocierała spływające po twarzy łzy. „ I co dupku narobiłeś? Ona przez ciebie płacze.” – Louis był już w stanie wyjść z samochodu i podejść do niej, ale nie pozwolił sobie na to. To nie miało by sensu. Zdradziła go. Popełniła niewybaczalny błąd. Już wcześniej sprawiła że i on płakał.
Louis zaklął pod nosem i wyszedł z samochodu. Szybkim krokiem, wszedł na podwórka i zbliżył się do Charlotte. Ona tylko stała jak sparaliżowana. Louis otarł łzy z jej policzków, poczym chwycił jej twarz w dłonie. Złożył na jej ustach delikatny, a zarazem namiętny pocałunek. Potrzebował tego. Ona też. Dzięki temu, przez chwilę było normalnie, tak jak dawniej. No właśnie, przez chwilę.
Pocałunek nie był krótki, wręcz przeciwnie. Nie potrafili się od siebie oderwać. Dopiero teraz, dotarło do niech, jak bardzo im siebie brakowało. Okoliczności nic dla nich nie znaczyły. Teraz, w tym momencie, najważniejsze było dla nich, że znowu, choć przez ten krótki czas są razem. Jednak jak to mówią, „ wszystko co dobre, szybko się kończy”.
Louis delikatnie się od niej odsunął, poczym spojrzał w jej napuchnięte od płaczu oczy. Lekko się uśmiechnął.
- Po mimo tego wszystkiego, ja wciąż cię kocham. – pocałował ją w czoło i z powrotem zaczął się oddalać.
Charlotte patrzyła jak odchodzi. Kocha ją. Ale jak? Przecież go zdradziła. Cholernie zraniła. Zrobiła coś, czego nie da się wybaczyć. Teraz była pewna, Louis był jedyny w swoim rodzaju. Był kimś, kogo bez dwóch zdań można było nazwać skarbem. Najwspanialszą osobą, jaką Char mogła spotkać. Teraz, jej wyrzuty sumienia były dwukrotnie wyższe. Na własne życzenie, straciła najważniejszą i najwspanialszą osobę w jej życiu.
Dziewczyna odwróciła się i weszła do domu.
Harry przyglądał się temu przez okno. Całej tej sytuacji. Czuł się cholernie winny. Nie dość, że to on uwiódł Char, to jeszcze ona wzięła na siebie jego winę by Louis nie zrobił mu krzywdy. Wiedział co musi teraz zrobić. Postawił sobie na cel, że za wszelką cenę doprowadzi do tego, by oni znów byli szczęśliwi.
Usłyszał trzask tłuczonego szkło. Po raz kolejny dzisiaj. Hałas dobiegał z pokoju Emily. Chłopak natychmiast pobiegł tam i wpadł do pokoju. Nigdzie nie było krwi, a na podłodze leżała tylko zbita ramka ze zdjęciem Emily i Nialla. Dziewczyna skulona siedziała na kanapie trzymając się za czerwone włosy.
- Ej Emily.. – zaczął Hazza siadając obok niej.
- Wyjdź! – krzyknęła.
- Nie wyjdę! – powiedział.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? – zapytała.
- Bo nie mogliśmy. – rzucił.
- Przestań pieprzyć, chyba mogłeś mi powiedzieć, że cię kocham! – odpysknęła.
- Próbowałem ci powiedzieć, wtedy w szpitalu ale wpadł Niall i gromada. Wtedy zapytałaś czy jesteś z Niallem, bo pamiętasz że się z nim całowałaś. Co miałem powiedzieć? „ Nie, nie chodzisz z nim. Jesteś moją dziewczyną, tylko akurat wtedy przelizałaś się z nim i tym samym cholernie mnie raniąc.”? – lekko się zdenerwował.
- A nie sądzisz, że zasługiwałam na prawdę? – zapytała. – Chyba miałam prawo wiedzieć. A te zdjęcia? Wszystko to fałszywki?
- Tylko te ze mną i z Charlotte. Twoich z Niallem, nie mieliśmy jak zrobić. – spuścił głowe.
- Szczere wiesz? – zaśmiała się gorzko. – Chcę zobaczyć oryginały.- dodała po chwili namysłu.
Harry podniósł się z kanapy, poczym wystawił rękę w kierunku Emily. Dziewczyna patrzyła lekko skołowana.
- To chodź. Tu ich nie ma. Są w domu twojej kuzynki. – Emily wstała i razem z Hazzą ruszyli do domu obok.
Charlotte weszła przez drzwi wprost do salonu. Siedziała tam reszta. Ona tylko powoli zajęła miejsce na kanapie obok Zayna. Chłopak patrzył na nią, próbując coś jakoś dodać jej otuchy. Kiedy tylko siadła chłopak ją przytulił. Ona wtuliła się w niego i przez chwilę w ciszy tak pozostawała. Szybko jednak usiadła prosto.
- Char, mówił coś? – zapytał Liam.
- Nie, nic. – rzuciła.
- A nie wiesz może gdzie pojechał? – kontynuował Niall.
- Nic mi nie mówił. Zapytałam go tylko, co dalej z nami będzie. – odparła smutno.
- I co odpowiedział? – wtrącił się Zayn.
- Powiedział, cytuję „ Zawiodłem się na tobie…. i nie jestem pewny, czy potrafię ci jeszcze zaufać… Wybacz.” – westchnęła.
Chłopaki milczeli. Żaden nie wiedział co ma powiedzieć. Wbili tylko wzrok w podłogę. Wszyscy byli zasmuceni wiadomością, że nie będzie zbyt łatwo odbudować relacji między Char i Lou.
- To może ja spróbuję do niego zadzwonić. – powiedział Liam, przerywając ciszę.
Wstał i ruszył do kuchni by przedzwonić. Niall nerwowo kręcił się na miejscu. Chętnie zerwał by się z kanapy i pobiegł za Paynem. Pewnie tylko nie chciał zostawić przyjaciół samych.
- No leć do niego, żarłoku. – rzuciła Charlotte i lekko uśmiechnęła się.
Niall z uśmiechem zerwał się z kanapy i pobiegł do kuchni, pierw obdarzając Char skromnym buziakiem w policzek. Szatynka uśmiechnęła się i spojrzała na Zayna.
- Poszedłbym na papierosa. – zaczął. – Idziesz ze mną?
- Bardzo chętnie. – odparła podnosząc się z kanapy.
Harry podał Emily kolejne zdjęcia do ręki.
- Ooo a tutaj jesteśmy w wesołym miasteczku, na naszej pierwszej randce i trzymasz miśka, którego wygrałem dla ciebie w wesołym miasteczku, rzucając w puszki, małymi piłeczkami. – zaśmiał się lekko. – To zrobiłem ci na przejażdżce London Eye. Była awaria kolejki i byliśmy uwięzieni na samej górze przez 1,5 godziny. Zaczęłaś strasznie panikować i musiałem cię uspokoić. Histeryzowałaś i krzyczałaś. Nie wiedziałem jak cię uspokoić więc cię pocałowałem.
- To był nasz pierwszy pocałunek? – zapytała.
- Nie. – uśmiechnął się. – Pierwszy był w moim pokoju. To był dzień po naszym koncercie. Zaproponowaliśmy wam śniadanie, a kiedy przyszłyście, podstępem zwabiłem cię tu i powiedziałem, że po prostu chciałem z tobą zostać sam na sam. Wtedy cię po raz pierwszy pocałowałem.
- Ohh szalony Hazza. – zaśmiała się, biorąc do ręki następne zdjęcie . – A to chyba nie my.
- Tak, Charlotte i Louis. – Harry uśmiechnął się. – To był wasz drugi koncert. Char na nim śpiewała swoją piosenkę, a ty robiłaś nam zdjęcia. Wtedy właśnie po raz pierwszy powiedzieliśmy o was światu.
- Wow. Jestem w szoku. – powiedziała.
- Jeszcze w większym szoku będziesz jak opowiem ci resztę. – podniósł się powoli. – Ale to kiedy indziej. Wracajmy do domu, bo chłopaki się zaczną martwić.
- To ty idź, ja jeszcze zostanę. – rzuciła wstając. - Pójdę tylko wziąć sobie coś ze spiżarni.
Podeszła do niego i delikatnie się przytuliła. Harry objął ją i upajał się jej ciepłem, obecnością. Dziewczyna jednak, szybko wyrwała się z uścisku, zarzucając zielonookiemu ręce na szyję. Stanęła na placach i lekko pocałowała loczka. Chłopak był totalnie skołowany. Nie wiedział co się dzieje wokół, jednak szybko oddał pocałunek, wręcz go pogłębiając. Jego serce znowu zabiło mocniej na bliskość jej ust. Całus nie miał końca. Dla nich ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Emily jednak po jakimś czasie lekko się odsunęła.
- Jeszcze bardziej zadziwiające jest to, że zaczynam sobie wszystko przypominać wiesz? – uśmiechnęła się.
Malik i Char wkroczyli właśnie na balkon. Mulat szybko wyjął ze spodni paczkę fajek. Wyciągnął jedną i z powrotem schował pudełko. Charlotte patrzyła na niego z zainteresowaniem.
- Ej, a co ze mną? – zapytała, leko zdenerwowana.
- Ale co? – Malik nie ogarniał.
- No a mi nie dasz? – wyjaśniła spokojnie.
- To ty palisz? – zdziwił się Zayn.
- Dawno nie paliłam, ale owszem. Zdarza mi się. – rzuciła wyjmując paczkę z jego kieszeni. – Ale nikt o tym nie wie. Nawet Emily.
- Ohh masz sekret przed przyjaciółką. – skwitował, podając Char zapalniczkę. – A ja mam w końcu z kim palić.
- Tak, tylko na razie nikomu nie mów. – dziewczyna powoli odpaliła papierosa, od razu się zaciągając. – Nie chce żeby wiedzieli.
- Ale mi powiedziałaś. – rzucił jej krótkie spojrzenie, poczym wziął od niej zapalniczkę i sam zapalił.
- Nie będę ukrywać, że z nich wszystkich ufam ci najbardziej. A poza tym, nie chce słuchać gadania Emily jak bardzo to szkodzi, że później wspomnę jej słowa i tak dalej. – dziewczyna wypuściła powoli dym z płuc. – Jesteś moim przyjacielem Zayn.
- To zaszczyt, że zdobyłem twoje zaufanie i przyjaźń, tak naprawdę nic nie robiąc. – oparł się o balustradę.
- Nie mów że nic, bo jednak coś. A kto mi się pomógł dzisiaj umyć i pogadał ze mną? – dziewczyna zrobiła to samo i spojrzała na mulata. – A poza tym, ludzie do ciebie lgną Malik.
- Ohh naprawdę dużo zrobiłem. Szok, normalnie. – zaśmiał się.
Przez kilka minut, obydwoje w spokoju zaciągali się i wypuszczali dym. Żadne nie zaczynało rozmowy, a cisza nie była dla nich niezręczna. Dzięki temu, obydwoje mogli pogrążyć się w długiej zadumie. Po chwili jednak Zayn, postanowił przerwać rozmyślania.
- Char, co jeszcze powiedział ci Louis? – ona lekko zdziwiona wbiła w niego wzrok. – Jak weszłaś do domu to widziałem, że coś było nie tak.
- Tylko przyjaciel jest w stanie zauważyć coś takiego. – uśmiechnęła się lekko i znowu się zaciągnęła. – Powiedział, że pomimo tego wszystkiego, on wciąż mnie kocha.
-To chyba dobrze. – rzucił, gasząc papierosa.
- No właśnie, przez te słowa dostałam takich cholernych wyrzutów sumienia, że po prostu nie mogłam sobie darować. – ona również zgasiła. – Miałam ochotę strzelić sobie kulkę w łeb.
- Dobrze, że jednak z tego zrezygnowałaś. – powiedział Zayn grzebiąc w kieszeni spodni.
- Kto powiedział, że zrezygnowałam. – rzuciła szeptem, tak by nie usłyszał.
- Hmm? – podniósł na nią wzrok. – Powtórz bo nie słyszałem.
- Nie, nic . – uśmiechnęła się.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
No hejka tu Alice :) mam nadzieję że rozdział się podoba :) u mnie jak zawsze problemy z internetem <33 Liczę na szczere komentarze i opinie :) Pa :****
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej tu Eliza. Sorka za tak długie opóźnienie. Rozdział miał być wczoraj ,ale Ali jak zwykle coś się z internetem działo i trudno było nawet przesłać. Mam nadzieję że rozdział się podoba i Ala postara się sprężyć z kolejnym rozdziałem. Co do dyskusji o rozdziale ,pojawi się jakoś w najbliższym czasie ( piszcie w komentarzach czy wam się podoba ten pomysł ,bo jak nie to nie ma sensu tego robić. Napiszcie też nam jaki temat mamy poruczyć :) ). Razem z Alą pomyślałyśmy o tym że może będziemy do was dzwonić jako taki bonusik na koniec miesiąca. Numery telefony możecie wysyłać na aska Ali . Ona nie będzie odpowiadać na te pytanie. Lecz jeśli dalej masz opór ,żeby tam napisać swój numer to skontaktujesz się z nami przez aska i podamy Ci np. naszego Facebooka :). To chyba tyle więc no Paa:*