Rozdział 13
Potrzeba czasu, by przywrócić utracone wspomnienia…
Charlotte
obudziła się o 12:09. Zjadła coś, ubrała się i pobiegła do chłopaków.
Zadzwoniła do drzwi i cierpliwie czekała. Ktoś podszedł do drzwi i jej
otworzył. To był Harry. Tak jak wczoraj w jego oczach był smutek i ból. Weszła
do salonu, gdzie byli już wszyscy. Panowała grobowa cisza, co w tym domu
zdarzało się bardzo rzadko. Nikt się nie uśmiechał, bo prawda jest taka, że nie
było z czego się śmiać. Charlotte zajęła wolny fotel.
- To co zrobimy w zaistniałej sytuacji. – ciszę
przerwała Dan.
-
Myślałam, żebyśmy wszyscy zamieszkali tutaj.
– rzuciła Charlotte. – Musimy jednak pousuwać z domu wszystkie zdjęcia
jej i Harry’ego oraz moje i Louis’a, na których widać, że jesteśmy parą.
- A co
z okazywaniem sobie czułości? – zapytał Hazz. – Nie sądzisz, że może zauważyć,
iż nie zachowujemy się jak prawdziwa para, nie całujemy, nie przytulamy? Co
jeśli to zauważy?
-
Będziecie się zachowywać jak para. – powiedział Lou. – Będziecie się całować,
przytulać i spać w jednym pokoju.
Wszyscy
na niego spojrzeli. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Char podeszła do
niego i przytuliła go. Ona również zaczęła płakać. Pocałowała go w policzek i
wtuliła się w jego tors.
-
Przetrwamy to. – rzekł Lou. – Musimy przetrwać. Potrzeba czasu, by przywrócić
utracone wspomnienia, ale my damy radę.
- Louis
ma rację. – poparł go Zayn. – Emily kiedyś sobie przypomni i wszystko wróci do
normy.
Siedzieli
tak uzgadniając. Nikt nie miał wątpliwości co do powagi sytuacji. Stwierdzili,
że dzięki tym wydarzeniom ich przyjaźń zostanie wystawiona na ciężką próbę.
Wszyscy zgodnie zabrali się za porządki w domu. Po kilku godzinach Charlotte
zaczęła zbierać się do domu.
-
Odprowadzę Cię. – rzucił Louis.
Dziewczyna
pokiwała głową i wyszła z budynku. Tuż za nią szedł Lou. Charlotte wtuliła się
w tors chłopaka i ruszyli w stronę Willi Beth.
- Wiesz
Loui, podziwiam Cię. – zaczęła. – Jesteś jedyną osobą, która zachowuje zimną
krew w tej sytuacji. Ja nie potrafiłabym pozwolić ci całować się, przytulać i
spać z inną osobą.
-
Uwierz mi, postąpiłabyś tak samo. – powiedział i westchnął. – Każdy by tak
zrobił.
- Nie
Lou, nie każdy. – rzekła bardzo poważnie. – Jesteś jedyny w swoim rodzaju. Za
to właśnie Cię kocham. Dla przyjaciół jesteś w stanie poświęć wszystko.
Na te słowa chłopak tylko mocniej
przytulił dziewczynę. Szli tak przez niecałą minutę, choć Charlotte miała
wrażenie, że dla nich czas się zatrzymał. Kiedy stanęli pod bramką posiadłości
Louis złapał Charlotte za rękę.
-
Obiecaj mi, że te wydarzenia i czułości z Harry’m nie zniszczą naszego związku.
– rzucił. – Obiecaj, że nadal będziesz
mnie kochać.
-
Obiecuję. – odparła bez zastanowienia. – Kochanie, jesteś moim największym
skarbem. Kochać będę cię przez wieczność i nic tego nie zmieni.
Dziewczyna
spojrzała mu prosto w oczy. Stanęła lekko na palcach i pocałowała chłopaka
namiętnie w usta. Trwali tak nie zważając na nic. Nic sobie nie zrobili z tego,
że zaczął padać deszcz.
- A
może zostaniesz dzisiaj u mnie? – zapytała Char, gdy oderwali się od siebie. –
Nie lubię być sama w tym wielkim, pustym budynku.
- Dla
ciebie zrobię wszystko. – powiedział i znów ruszyli w stronę willi.
Gdy
weszli do środka i ściągnęli z siebie mokre ubrania, Char usłyszała sygnał
telefonu, który zwiastował, iż dostała nowego SMS’a. Szybko otworzyła
wiadomość.
„Od: Harry
Za 20
minut po ciebie przyjdę i jedziemy do Emily. Tylko we dwoje. Niall pojedzie
później jak my wrócimy. Pasuje Ci to?”
Dziewczyna szybko wystukała odpowiedz:
„ Do:
Harry
Żaden problem, tylko martwi mnie to ‘we
dwoje’. Od razu mówię, że Louis zostaje dzisiaj u mnie.”
W
tym czasie powiedziała swojemu chłopakowi, że będzie musiała wyjść. Zgodził
się i zaoferował, że w czasie kiedy ona
będzie w szpitalu to on zrobi kolację. Szybko doszli do porozumienia. Poczuła
wibracje telefonu w kieszeni.
„ Od:
Harry
„To
dobrze. Powinniście spędzić trochę czasu razem. Do zobaczenia ‘kochanie’ : ( ”
Charlotte
pobiegła do swojego pokoju i wyciągnęła z szafy czarne rurki białą bokserkę
oraz czerwono-szarą bejsbolówkę z literką „B”. Do tego nałożyła na stopy
czerwone converse. Włosy spięła w wysoki kucyk. Chwyciła telefon leżący na
łóżku i schowała go do kieszeni. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. To na pewno Harry.- pomyślała i zbiegła
po schodach. Otworzyła drzwi i ujrzała chłopaka z loczkami. Wpuściła go do
środka i poszła pożegnać się z Louis’em, który krzątał się po kuchni.
Pocałowała go i wyszła z Harry’m. W samochodzie milczeli. Po kilkunastu
minutach drogi stanęli pod szpitalem. Charlotte już chciała wysiąść z
samochodu, kiedy Hazz ją zatrzymał.
- Char
zaczekaj.
- O co
chodzi?
- Po
prostu.... – urwał. – Co będzie, jeśli ona będzie chciała, żebyśmy się
pocałowali?
- Do
czego zmierzasz? – zapytała lekko skołowana dziewczyna.
- Chodzi
mi oto, - zaczął. - że my nigdy się nie całowaliśmy i kiedy już nadejdzie ta
chwila, to my będziemy zmieszani i zdenerwowani. Ona to zauważy i zacznie coś
podejrzewać. Nie będziemy wiedzieli jak się do tego zabrać i cały nasz plan
pójdzie w cholerę.
Dziewczyna
przez chwilę i w skupieniu myślała nad słowami Hazzy. Spojrzała na niego z
niepokojem.
-
Chodzi mi o to, że chyba powinniśmy poćwiczyć. – Harry lekko się uśmiechnął,
lecz jego oczy mówiły wszystko. Nie chciał tego. Wiedział, że ona też nie.
- Dobra, Styles. Masz rację. – przyznała Char. – Ale nie będziemy się całować w samochodzie, przy wszystkich. Wejdziemy do szpitala, znajdziemy jakiś zaciszny kąt i wtedy…… no wiesz.
- Dobra, Styles. Masz rację. – przyznała Char. – Ale nie będziemy się całować w samochodzie, przy wszystkich. Wejdziemy do szpitala, znajdziemy jakiś zaciszny kąt i wtedy…… no wiesz.
Harry
pokiwał głową i otworzył drzwi. Charlotte przełknęła ślinę i wzięła głęboki
oddech, po czym wyszła z samochodu. Pomysł z całowaniem, nie zbyt jej się
podobał no, ale nie ma się dziwić. Żadne z was chyba nie chciałoby się całować
z dziewczyną/ chłopakiem przyjaciela/przyjaciółki. Niestety, życie nie robi
wszystkiego tak jak chcemy i często zmusza nas do rzeczy, które w żaden sposób
nie przypadają nam do gustu. Szybko weszli do szpitala, przywitali się z
pielęgniarkami. Przeszli przez całe piętro, po czym stanęli przed salą Emily.
- To gdzie idziemy? – zapytał Hazza.
- Może do łazienki? – zaproponowała Char.
- Kochana, łazienki są z podziałem na męskie i
damskie. Nie ma wspólnych. – rzucił lokowaty.
- Trudno, pójdziemy do męskiej. Jakby co, to w
damskiej skończył się papier. – powiedziała, po czym ruszyła w stronę męskiej
toalety.
Harry
szedł tuż za nią. Kiedy przekroczyli drzwi łazienki, upewnili się, że nikogo
nie ma. Hazza sprawdził wszystkie kabiny wokół, po czym wszedł do ostatniej.
- Char, chodź tutaj. – zawołał siedząc na
sedesie.
- A ciebie, co? Już nóżki bolą? Starość nie
radość? – zaśmiała się dziewczyna.
- Wejdź i zamknij drzwi, a nie się ze mnie
śmiejesz. – uśmiechnął się lekko.
Dziewczyna
zrobiła to o co ją poprosił. Harry wstał, po czym z poważną miną spojrzał na
Chari. Kiedy dziewczyna się odwróciła, Hazz pogłaskał ręką jej policzek, po czym
przeniósł dłoń na jej kark. Delikatnie ją do siebie przyciągnął, po czym powoli
złączył ich usta, w subtelnym pocałunku. Z czasem, ich pocałunek zmieniał się w
coraz namiętniejszy, chociaż sami nie wiedzieli dlaczego. Przecież łączyła ich
tylko przyjaźń, prawda? Tylko to. „ A co jeśli nie? A co jeżeli jednak jest to
coś więcej?” – zastanawiał się w myślach Harry. Szybko jednak skarcił się za
takie myśli. Kocha tylko jedną dziewczynę. Dziewczynę z czarno – czerwonymi włosami,
o brązowych oczach. Tylko ją, nikogo innego. Oderwali się od siebie po kilku
minutach, po czym spojrzeli w swoje oczy.
- Ok., pierwszy pocałunek mamy za sobą. Teraz
możemy iść do Emily – rzuciła Char, lekko się uśmiechając.
Wyciągnęła
do niego dłoń. Już po chwili wychodzili z łazienki trzymając się za ręce,
kierując się w stronę Sali gdzie leżała Emily.
Charlotte
weszła zmęczona do domu. Spędziła u Emily 5 godzin, opowiadając jej ich wspólne
odpały. Zdziwiło ją, że światło w całym domu było zgaszone, a świeciło się
tylko kilka świeczek. Dziewczyna weszła do salonu, po czym szeroko się
uśmiechnęła. Na środku salonu ustawiony był stolik nakryty dla dwóch osób. Po
środku stał bukiet czerwonych róż, a obok świeczki. Na jednym z krzeseł
siedział Louis ubrany w garnitur. Uśmiechnął się szeroko po czym wstał i
podszedł do swojej dziewczyny.
- To jakaś specjalna okazja? – zapytała Char.
- Nasza dwumiesięcznica. – uśmiechnął się
nieśmiało.
- Mój Boże, zapomniałam. – pacnęła się w
głowę.
- W porządku. – zaśmiał się. – Dlatego ja
pamiętam. Zapraszam do stołu.
- Daj mi 20 minut. – powiedziała Char. –
Przebiorę się w jakąś sukienkę, ty wyglądasz tak pięknie w garniturze, a ja nie
chce wyglądać, jakbym ze szkoły wróciła.
Louis
westchnął, po czym delikatnie, ale zarazem namiętnie pocałował swoją dziewczyną.
- No dobra, leć. 20 minut. – uśmiechnął się.
Charlotte
ruszyła na górę, by jak najszybciej i jak najlepiej wystroić się dla Louisa.
Louis siedział na krześle o chwilę, zerkając na zegarek. Minęło już
25 minut, a Char jeszcze nie było. Lou zaczął się lekko irytować i nawet
rozmyślał nad wyciągnięciem jej siłą z łazienki. Jednak nie musiał tego robić,
gdyż usłyszał dźwięk obcasów uderzających o panele. Boo Bear skierował wzrok na
schody, po których właśnie schodziła Charlotte. Ubrana była w różową sukienkę w kwiatki i czarne szpilki.
Włosy miała polokowane z wpiętym w nie
kwiatem. Wyglądała uroczo i słodko. Louis wstał i odsunął dla niej krzesło.
- Wyglądasz zjawiskowo. – rzucił, kiedy
dziewczyna zjawiła się tuż przy nim.
- Ty również. – zachichotała, po czym usiadła
na krześle.
Louis
ruszył do kuchni i wrócił z dwoma talerzami spaghetti. Postawił jeden przed
Charlotte. Dziewczyna grzecznie podziękowała, po czym zabrała się za jedzenie.
Czas mijał im nieubłaganie szybko. Po udanym posiłku, Louis nalał im do
kieliszków szampana.
- Charlotte…..
– zaczął.
- O co chodzi? – zapytała.
- No bo….. ja muszę wyjechać do Doncaster. –
dokończył.
Charlotte
spojrzała na niego ze zdziwieniem. Louis spuścił głowę i był wpatrzony w pusty
talerz. W głowie Charlotte pojawiło się mnóstwo myśli.
- Coś się stało? – spojrzała na niego z
troską.
- Moja siostra złamała nogę, a rodzice
wyjeżdżają, do znajomych. – powiedział Lou. – Ktoś musi się nią zająć. Wziąłbym
cię ze sobą, ale ty jesteś teraz potrzebna tutaj.
- Na ile? – spojrzała na swój talerz.
- Na 2 tygodnie. – posmutniał.
Charlotte
wstała z krzesła, podeszła do Louisa po czym go bardzo mocno przytuliła. Chłopak
wtulił się w ramiona dziewczyny.
- W porządku Lou. Postaram się poradzić bez
ciebie. – powiedziała wtulając się w niego.
- Dziękuję kochanie. – szepnął Louis. – Kocham
cię.
- Chodź, obejrzymy jakąś komedie. – rzuciła podnosząc
pilota z szafki.
Harry
leżał na łóżku w swoim pokoju, wracając myślami do pocałunku z Charlotte.
Wiedział, że kocha Emily, więc raczej nie powinno mu się podobać, prawda? Więc
jakim prawem mu się podobało? Wciąż czuł, na swoich ustach, dotyk delikatnych,
wilgotnych warg swojej przyjaciółki. Był zagmatwany w swoich uczuciach. „ Co
się ze mną dzieje……” – zastanawiał się Hazz…..